Święty Mikołaj za kratkami
Stowarzyszenie Piękne Anioły organizuje w czterech jednostkach penitencjarnych na terenie Małopolski i Śląska spotkania mikołajkowe dla osadzonych i ich dzieci. Organizatorzy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na problem rodzin więźniów i przypomnieć, że winy rodziców nie powinny piętnować dzieci.
Piękne Anioły regularnie z okazji mikołajek goszczą za kratkami. W tym roku odwiedziły już zakłady karne w Nowej Hucie i Jastrzębiu Zdroju, a kolejne spotkania odbędą się w krakowskim areszcie śledczym przy ul. Montelupich (wraz ze Stowarzyszeniem Probacja) i w zakładzie karnym w Raciborzu.
To więzienia, z którymi Stowarzyszenie współpracuje przy remontach pokoi i mieszkań dla najbardziej potrzebujących. Wytypowani przez Służbę Więzienną osadzeni wykonują prace nieodpłatnie.
Mikołajkom przyświeca hasło: winy rodziców nie piętnują dzieci. Myśląc o osobach przebywających w zakładach karnych, mamy przed oczami przestępców, złodziei, oszustów, zabójców. Nie myślimy o tym, że mogą mieć rodziny i małe dzieci, które niczym nie zawiniły, a dźwigają na swoich barkach niemały ciężar.
- Chcieliśmy zwrócić uwagę na problemy dzieci osób pozbawionych wolności. Wiemy, że są dzieci niepełnosprawne, biedne, z domów dziecka... A dziecko przestępcy od samego początku swojego życia jest w trudnej sytuacji. Tkwi nieraz w patologicznym od pokoleń środowisku, funkcjonuje i dorasta z łatką dziecka kryminalisty, a w pewnym momencie, jeżeli nie uda się zmienić jego sytuacji, może powielać błędy swoich rodziców - tłumaczy Katarzyna Konewecka-Hołój, szefowa Stowarzyszenia Piękne Anioły.
Drugim celem akcji jest aspekt resocjalizacyjny. Współpraca organizacji pozarządowych ze Służbą Więzienną - z wychowawcami i psychologami z zakładów karnych, może znacznie zwiększyć możliwości resocjalizacji i readaptacji osób pozbawionych wolności.
- Rozmawiając z ekspertami i praktykami o skutecznych sposobach resocjalizacji zawsze między słowami pada stwierdzenie, że najskuteczniejszym motywem zmiany dla takiego przestępcy są emocje - więzi z rodziną, z dzieckiem, z najbliższymi. Jeżeli na więźnia na zewnątrz ktoś czeka i on o tym wie, a więzi są odpowiednio silne, to dla tego kogoś jest w stanie się zmienić i wyjść na wolność jako lepszy człowiek. Jeśli ich brakuje, odsetek osób, na które może skutecznie wpłynąć psycholog czy wychowawca jest dużo mniejszy - dodaje Katarzyna Konewecka-Hołój.
W trakcie organizowanych przez Stowarzyszenie Piękne Anioły spotkań mikołajkowych, wychowawcy wraz z rodzicami-osadzonymi przygotowują dla dzieci teatrzyk lub przedstawienie. Próby trwają czasem długie tygodnie. Osadzeni i osadzone przygotowują kostiumy i uczą się na pamięć ról.
- Nie chcę stygmatyzować, ale pamiętam jak przed dwoma laty groźnie wyglądający panowie z Nowej Huty przebrali się za Smerfy. Ich wychowawczyni mówiła, że takie przedsięwzięcia wpływają na złagodzenie obyczajów za kratkami. Zakładowe "autorytety" przebierają się za postacie z bajek, uczą się ról na pamięć. Jak przychodzi ten dzień, dzieciaczki przybywają z bliskimi osadzonych, jest przedstawienie, później rozdanie paczek, przygotowujemy też poczęstunek. To dla nich jedyna tak rodzinna forma spędzenia czasu przed świętami - podkreśla Katarzyna Konewecka-Hołój.
Podczas mikołajkowych spotkań atmosfera różni się od tej, jaka panuje podczas tradycyjnych widzeń, kiedy przy jednym stoliku siedzi matka z kilkuletnim dzieckiem, a obok inni więźniowie i ich rodziny toczą rozmowy dorosłych, czasami "rzucając mięsem".
- Czy to jest miejsce dla dziecka? Według mnie nie. Może rozwiązaniem byłoby chociażby wprowadzenie osobnych terminów na wizyty rodzinne? Nawet stanie przed bramą więzienną w oczekiwaniu na wejście jest problematyczne. Różni ludzie stoją, wśród nich czasem jedno dziecko. Myśli, że tylko ono ma rodzica w zakładzie karnym. Jest z tym problemem samo. W grupie działa prosta zasada z grup wsparcia. Jeśli jest nas więcej, lepiej ten problem znosimy, lepiej rozumiemy sytuacje - dodaje Katarzyna Konewecka-Hołój.
Prezenty dla dzieci finansują wolontariusze. Stowarzyszenie publikuje na Facebooku listy dzieci, podając imię i wiek. Chętni darczyńcy piszą, komu chcą sprezentować paczkę. Górny limit wartości prezentu wynosi 70 złotych. Wolontariusze nie zawodzą. Raz zgłosili się studenci UJ i w ekspresowym tempie rozdzielili między sobą zakupy dla dwóch grup liczących po kilkanaście dzieci.
- Jest teraz nacisk na bardzo aktywną resocjalizację i wszelakie jej formy. W zakładach karnych jest cały proces działań wewnętrznych, w tym skierowanych na przygotowywanie więźniów do powrotu do społeczeństwa. Przecież jak taki człowiek wyjdzie z więzienia, nie zamieszka na wyspie, tylko kiedyś będzie naszym sąsiadem - zaznacza szefowa Stowarzyszenia Piękne Anioły.
I dodaje: Pokażmy społeczeństwu problemy, z jakimi zmagają się dzieci więźniów i spróbujmy im pomóc. To nasz obowiązek. Nawet jeśli nie chcemy zrobić tego dla nich, to zróbmy to dla siebie. Bo jak one wyrosną na fajnych ludzi, to my będziemy bardziej bezpieczni.