Dariusz Jaroń, Interia: Z jakimi oczekiwaniami jedzie ojciec do Krakowa? O. Marcin Wrzos OMI: To są moje czwarte Światowe Dni Młodzieży. Jadę zobaczyć entuzjazm młodych. To zawsze daje wiele radości i nadzieję, że Kościół trwa i rozwija się dzięki nim. Jadę też zobaczyć ludzi z całego świata. To ważne doświadczenie, można zobaczyć, że Kościół to nie tylko Polska, a my jesteśmy zaledwie jego cząstką - i to wcale nie najważniejszą. Przez Jana Pawła II długo postrzegaliśmy w ten sposób Kościół, tymczasem jest on znacznie szerszy, a najbardziej rozwija się dziś w Ameryce Łacińskiej i Afryce. To tam chrześcijaństwo gra dziś pierwsze skrzypce. Co spodziewa się ojciec usłyszeć od papieża Franciszka? - Czekam na papieża, który będzie mówił o tym, że chrześcijaństwo musi być otwarte, przekonujące. Bo to jest dla nas wielkie zadanie. Musimy przekonywać ludzi, których już w kościołach w Polsce nie ma, żeby do nich wrócili. Jak to zrobić? - To zadanie dla Kościoła wrażliwego na drugiego człowieka, troskliwego, nie wykluczającego tak łatwo, otwartego chociażby na uchodźców chrześcijańskich z innych krajów, już nie mówię o muzułmańskich w kontekście tego, co dzieje się we Francji i Niemczech. Wczoraj w Normandii dżihadyści przekroczyli kolejną granicę - mordując księdza w kościele. Nie obawia się ojciec zamachu w Krakowie? - Obawy jakieś mam. Znajomi dzwonią, mówią: odpuść, po co jedziesz? Z jednej strony mamy zagrożenie kolejnym atakiem islamskich terrorystów, z drugiej apele o pomoc uchodźcom. Wiele osób chce pomagać, jednocześnie boi się, że wpuszczając osoby z Bliskiego Wschodu do kraju, zaprosimy też do Polski terrorystów... - Czekam na zdanie papieża. Co on powie na ten temat? Rzeczywiście - z jednej strony jest ta miłość wyrażona zdaniem "byłem przybyszem, a przyjęliście mnie", ale z drugiej odzywa się roztropność. Zgrzyt między miłością, która każe pomagać, a rozumem, który mówi stop. Trzeba się wpierw zastanowić, czy więcej krzywdy sobie nie narobimy. Jak ratownik nad wodą - musi pomóc tak, żeby sam nie poszedł na dno. Nie mam rozwiązania dla tego problemu, dlatego będę bardzo mocno słuchał słów papieża Franciszka. Częściowo na to pytanie odpowiada kard. Jean-Louis Tauran. "W obliczu nasilających się podziałów i wzrostu światowego terroryzmu musimy postawić na dialog. Tylko kultura spotkania jest w stanie przezwyciężyć nienawiść i przemoc" - powiedział przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Jak ojciec te słowa odbiera? - W dzisiejszym świecie bardzo ważny jest dialog, a także to, żeby tak łatwo nie przekreślać drugiego człowieka. Dialog i miłość mogą przełamać mur wrogości, ale w tym wszystkim trzeba zachować mądrość i roztropność. Czyli - tak jak wcześniej ojciec wspomniał - uchodźcy tak, ale tylko chrześcijańscy? - Być może to jest właśnie wyjście na ten moment? Pomoc Kościołowi w Potrzebie z księdzem prof. Waldemarem Cisło pomaga potrzebującym na miejscu. Kościół w Polsce - poprzez Caritas - przekazał ponad milion euro na pomoc poszkodowanym, przywozi także chrześcijan z terenów tzw. Państwa Islamskiego. Wiele z nich szuka swojego miejsca w Europie. Nie obawia się ojciec zamknięcia na muzułmanów? W końcu ekstremistom o to chodzi - o sprowadzenie konfliktu do starcia islamu z chrześcijaństwem. - Oczywiście, nie możemy dać się ogłupieć. Ci co zabijają, czyli dżihadyści, to jakiś fragment islamu. Dlatego tak bardzo potrzebujemy dialogu, wzajemnego szacunku i wspólnego szukania rozwiązań. Będę czekał na głos Ojca Świętego w tej sprawie. To ważne, żeby te dni nie skończyły się na poziomie klaskania, ale żeby każdy - na ile będzie potrafił - wysłuchał i wprowadził w życie słowa papieża. Rozmawiał Dariusz Jaroń