Fonoholizm jest uzależnieniem behawioralnym. Działa tak samo jak zakupoholizm, seksoholizm, patologiczny hazard, siecioholizm czy pracoholizm. - Dalszy rozwój nowych technologii jest nieunikniony - zauważa dr Maciej Dębski z Fundacji Dbam o Mój Zasięg. Dzisiaj rozmawiamy o telefonach czy zegarkach, a za pięć lat o tej porze możemy się spotkać i podyskutować o czymś jeszcze bardziej smart. Problem zaczyna się wówczas, kiedy użytkownik telefonu komórkowego czuje różnego rodzaju psychiczne przymusy, żeby po to urządzenie sięgnąć, bez względu na to, czy prowadzi samochód, jest na lekcji w szkole czy na niedzielnej mszy świętej. Nie demonizujmy, ale... Przymusem - widocznym wśród fonoholików - jest trzymanie przed sobą telefonu i oczekiwanie na to, że ktoś napisze SMS-a lub zadzwoni, a aparat zasygnalizuje, że czeka na nas nowe powiadomienie na portalu społecznościowym czy mail. To psychiczne zniewolenie oczekiwaniem na kontakt sprawia, że odruchowo zerkamy na telefon, stojąc na światłach lub tuż po przebudzeniu. Wewnętrzny imperatyw podpowiada, że trzeba sprawdzić telefon zawsze i wszędzie. - Nie chodzi o to, żeby demonizować, bo prawda jest taka, że te urządzenia nam niezwykle ułatwiają życie i przed nimi nie uciekniemy, ale trzeba znaleźć złoty środek, kulturę używania nowoczesnego telefonu komórkowego, bo z tym mamy problem. Szczególnie dotyczy to młodych ludzi, ale też pokolenia 30-40 latków, które często nie widzi w tym nic złego - zwraca uwagę psycholog Anna Niziołek z warszawskiego Centrum Terapii i Kreatywności. * Patrycja jest przed czterdziestką. Pracuje w dziale kadr jednej z korporacji w Warszawie. - Chodzi o mojego męża - zastrzega na początku rozmowy. - Jest opiekunem kluczowych klientów w dużej firmie handlowej. W tej branży pełna dyspozycyjność to podstawa, a on, przez to że pracuje z klientem międzynarodowym, musi być dostępny w sieci praktycznie 24 godziny na dobę. Laptop czy smartfon towarzyszył nam już w restauracji, na wakacjach, nawet na szkolnym przedstawieniu. Przyzwyczaiłam się, bo powtarzałam sobie, że chodzi o pracę, o środki na utrzymanie rodziny, spłatę kredytu. Najpierw było nerwowe oczekiwanie na telefon, SMS-a, sprawdzanie maili przed zaśnięciem i tuż po przebudzeniu. Stopniowo wpadał w nałóg, zaktywizował się na portalach społecznościowych, naściągał różnych aplikacji. Wsiąkał coraz bardziej w życie wirtualne. Doszło do tego, że siedząc obok mnie w pokoju, wysyłał do mnie wiadomości na Facebooku, często spoglądał na telefon, oczekiwał w napięciu na nowe powiadomienia. Rozmowa czy wspólny film schodziły na dalszy plan. Objawy uzależnienia Poza trzymaniem telefonu komórkowego pod ręką na wypadek nadejścia nowych wiadomości lub połączenia, specjaliści z Zakładu Terapii Uzależnień i Współuzależnienia z Siemianowic Śląskich wyróżniają następujące objawy fonoholizmu: - przywiązywanie wyjątkowej roli do telefonu komórkowego; nadpobudliwość w sytuacjach, kiedy nie mamy go przy sobie; trudność z wyłączeniem aparatu w sytuacjach, które tego wymagają; niepokój w sytuacjach, kiedy nie ma możliwości skorzystania z telefonu lub jest to utrudnione; bardzo częste sprawdzanie rejestru połączeń i skrzynki pocztowej; noszenie przy sobie zapasowej baterii; stała potrzeba kontaktowania się z innymi przez telefon, przy równoczesnym unikaniu kontaktu bezpośredniego z innymi ludźmi; wykonywanie dużej liczby połączeń lub SMS-ów odruchowo, w zasadzie bez uzasadnionej potrzeby. Poprzez stały dostęp do internetu i - w wielu przypadkach darmowe lub dostępne za niewielką opłatą - liczne aplikacje, smartfon jeszcze łatwiej uzależnia od zwykłej komórki, łącząc w sobie zagrożenia fonoholizmu i siecioholizmu. - Pamiętam taki obrazek z wizyty papieża Franciszka w Polsce. Większość osób, zamiast doświadczyć tamtej chwili, robiła zdjęcia i filmy. Obok stała starsza pani. Uśmiechała się i cieszyła tym, co tu i teraz. Zaczynamy żyć w równoległych światach, a ten realny traci kosztem wirtualnego. Często zapominamy, że uzależnić można się od wszystkiego - dodaje Anna Niziołek. Formalnie problemu nie ma Uzależnienie - czytamy w opracowaniu Fundacji Inspiratornia - jest chorobą, jednak fonoholizmu próżno szukać w klasyfikacji chorób międzynarodowych. - Oznacza to, że formalnie nie ma czegoś takiego, jak uzależnienie od telefonów komórkowych. Dlaczego tak się dzieje? Być może trzeba się temu zjawisku jeszcze lepiej przyjrzeć, a może jest to związane z dużym lobby biznesowym. Pamiętajmy też, że przez wiele lat w szkole i debacie publicznej uczulano nas wyłącznie na uzależnienia od substancji. Mówiło się dużo o alkoholu, narkotykach, teraz wiele miejsca poświęca się dopalaczom. To spowodowało, że zapomnieliśmy o tym, że człowiek może się równie mocno uzależnić od czynności - podkreśla dr Maciej Dębski. Potwierdzają to wyniki ogólnopolskich badań przeprowadzonych przez Fundację Dbam o Mój Zasięg z Gdańska na grupie ponad 22 tysięcy uczniów w wieku 12-18 lat. 93 proc. nastolatków uznało za szkodliwe uzależnienie od dopalaczy, 90,6 proc. uzależnienie od narkotyków, 88,3 proc. uzależnienie od papierosów, 82,5 proc. uzależnienie od alkoholu, ale tylko 38,4 proc. uważa, że szkodzić może fonoholizm, a nieco więcej, bo 40,9 proc. widzi zagrożenie wynikające z siecioholizmu. Postrzeganie szkodliwości związanej z korzystaniem ze smartfona kształtuje się na o wiele niższym poziomie niż np. alkoholizm. Tak jest skonstruowana nasza społeczna świadomość. Alkoholik kojarzy się z biedą, brudem, przemocą, narkoman - z chorobami. A fonoholik? Często dobrze ubrany, pozytywnie odbierany przez innych, a ten nowoczesny aparat w ręku to - tłumaczymy sobie - po prostu znak czasu. - Fonoholizm nie jest rzeczywiście piętnowany społecznie jak inne uzależnienia, ale coraz częściej zwracamy uwagę na to, że chcemy miejsc, gdzie tych telefonów nie ma lub mają być wyciszone: są specjalne przedziały ciszy w pociągach, restauracje, gdzie ważniejszy jest czas poświęcony drugiej osobie niż robienie zdjęć posiłkom i oznaczanie się na Facebooku - zauważa Anna Niziołek. * Tomasz, przyszłoroczny maturzysta z Krakowa. - Jestem z pokolenia, które smartfony i tablety dostaje najpóźniej w gimnazjum, a zdarzało się, że już po komunii dzieciaki biegały po szkole z bajeranckim sprzętem. Dość wcześnie wybłagałem telefon u rodziców. Bo inni koledzy też mieli. Szybko z cichego chłopaka stałem się duszą wirtualnego towarzystwa. I chyba to mnie wciągnęło. Do tego ciągła potrzeba bycia online, świadomość, że w wirtualu wciąż dzieje się coś ważnego, ważniejszego niż w twoim prawdziwym życiu. Rok temu musiałem zrobić poważniejsze badania. Wyszło, że mam kondycję emeryta, nadwagę i generalnie kiepskie perspektywy, jeśli nie zacznę o siebie dbać. Obżerałem się kompulsywnie, zarywałem noce z telefonem w garści lub przed komputerem i chłonąłem wirtualne życie. Rodzice przeganiali mnie od komputera, ale o telefonie nie pomyśleli. Zdarzało się, że zasypiałem nad ranem, a po paru godzinach nieprzytomny szedłem na śniadanie. Coraz młodsze dzieci ze smartfonami Z telefonu komórkowego regularnie korzysta 86,6 proc. uczniów; 49 proc. stara się zawsze być pod telefonem; 37,5 proc. nie wyobraża sobie życia codziennego bez używania telefonu komórkowego; 22,7 proc. uważa, że jest uzależniona. Wyraźne symptomy uzależnienia, czytamy w raporcie Fundacji Dbam o Mój Zasięg, przejawia 12-15 proc. przebadanych uczniów. Według badań nowoczesny telefon komórkowy - zazwyczaj ze stałym dostępem do internetu - najczęściej otrzymują już 9-10 letnie dzieci. Wiek "smartfonowej inicjacji" znacznie się obniża. Dzisiejsi uczniowie szkół podstawowych dostają pierwszy aparat przeciętnie o dwa lata szybciej niż obecni licealiści. Model telefonu, komputera i stopień atrakcyjności tych gadżetów wpływa na pozycję społeczną młodego człowieka. Osoba, która ma najnowszego iPhone’a jest na o wiele wyższym poziomie społecznym w klasie niż uczeń ze starą komórką. W polskich szkołach nie ma jednolitych regulacji dotyczących korzystania z urządzeń mobilnych i internetu. Co trzeci uczeń regularnie korzysta z komórki na lekcjach, zdarza się, że robią to też nauczyciele. Coraz częściej dyrekcja decyduje się na zapisy w statucie szkoły, wprowadzające bezwzględny zakaz używania smartfonów i tabletów na terenie placówki. Na ile jest to skuteczne rozwiązanie? Kiedyś szkoły walczyły z młodocianymi palaczami. Żeby nie wpaść w ręce wyczulonych na papierosowy dym nauczycieli, palono przed lekcjami i po ich zakończeniu, a na dużej przerwie szukało się najbliższego miejsca poza szkołą, gdzie wzrok i węch pedagogów nie sięgał. - Lepiej budować odpowiedzialne szkolnictwo, gdzie nowe technologie, z którymi dzieci i tak będą się stykać każdego dnia, są wykorzystywane kreatywnie, gdzie działają programy profilaktyczne, a rodzic jest zaangażowany w proces edukacyjny świadomego i odpowiedzialnego korzystania z tych urządzeń. Sam zapis w statucie to umycie rąk i wypchnięcie problemu poza szkołę, ale rozumiem, że łatwiej o taki zapis niż debatę w gronie pedagogów na temat tego, co zrobić, żeby dzieciaki nawiązywały ze sobą relacje na przerwie, jak im ten czas zagospodarować, żeby nawet nie pomyślały o telefonie - wyjaśnia dr Maciej Dębski. Uczniowie uzależnieni od smartfonów po zajęciach i tak kompulsywnie je dopadną. Lęk przed tym, że coś ich omija (syndrom FOMO) sprawi, że w trakcie lekcji będą rozkojarzeni, a zakazy - poza lepszym samopoczuciem dyrekcji i rodziców - nie przyniosą skutecznych działań edukacyjnych i terapeutycznych. Jaki rodzic, takie dziecko - Problem fonoholizmu, a właściwie smartfonoholizmu w szkołach nie jest opowieścią o dzieciach, ale o dorosłych, bo to my mamy obowiązek kształtowania dobrych postaw związanych z odpowiedzialnym użytkowaniem mediów cyfrowych. To rodzice i nauczyciele muszą zaszczepić w dzieciach i młodzieży, że człowiek znaczy więcej niż drogi sprzęt, jakiego używa, ponieważ naszą wartość buduje się wokół tego, kim jesteśmy, a nie tego, co mamy - zastrzega dr Maciej Dębski. Tymczasem w 60 proc. polskich domów nie obowiązują żadne zasady korzystania z telefonów komórkowych i internetu, a rodzice ograniczają się do zakupu urządzenia i opłacania rachunków. Podobny odsetek przebadanych uczniów uważa, że uzależnienie od smartfonów ich rodziców może ich samych wpędzić w nałóg. To zrozumiałe, ponieważ dzieci uczą się codziennych zachowań, podpatrując najbliższych. A jak wspomniała Anna Niziołek, szczególnie zagrożone uzależnieniem, poza dziećmi i młodzieżą, jest właśnie pokolenie dzisiejszych 30-40 latków, czyli... ich rodzice. * Patrycja: - Nasze relacje z mężem z biegiem czasu zaczęły się pogarszać. Te intymne również. Związek potrzebuje lepu, zwłaszcza jak się jest w małżeństwie od lat. Ten lep to wspólne chwile po położeniu dzieci. Nam coraz częściej zabierał je smartfon. Otrząsnęłam się, kiedy zauważyłam, że zamiast porozmawiać o tym z mężem, robię to, co on. Uciekam od świata realnego i tępo przesuwam palcem po ekranie. - Kluczem do sukcesu i znalezienia złotego środka z korzystania z urządzeń mobilnych jest dostrzeżenie tego, co jest w życiu ważne. Czy ważne jest to, żeby pstryknąć fotkę naszemu dziecku i podzielić się nią ze znajomymi na portalu społecznościowym, czy to, żeby z tym dzieckiem pobyć. Trzeba zauważyć moment, kiedy przekraczamy granicę, a nawyki wymykają się naszej kontroli - zaznacza Anna Niziołek. I dodaje: - Warto się zastanowić, czy ten telefon musi mieć ciągle włączony dźwięk? Czy w weekend, kiedy jesteśmy z najbliższymi i najważniejszymi dla nas osobami, możemy wyciszyć głos albo wyłączyć dostęp do internetu. To wymaga świadomości i samokontroli, ale pozwoli nam ocenić, na ile ten smartfon jest nam rzeczywiście niezbędny. Wpadają w nałóg, bo się nudzą Fundacja Dbam o Mój Zasięg wskazuje, że dzieci zaczynają nałogowo sięgać po smartfon wtedy, kiedy się nudzą. Skutecznym antidotum jest zatem kreatywne spędzanie wolnego czasu z dzieckiem. "Badania wprost udowadniają, że młode osoby aktywne społecznie, sportowo, posiadające pasje i hobby nie mają większego problemu z odłączeniem się od internetu i telefonu komórkowego" - czytamy w raporcie. - Powiedziałem o swoim problemie rodzicom. Ustaliliśmy, że wyłączam wieczorem telefon, a w szkole jestem offline. Wprowadziliśmy zasady i stopniowy detoks. Oni też rzadziej sięgają po tablet i komórkę, kiedy nie jest to potrzebne. W moim przypadku wystarczyło wsparcie rodziny i silna wola, ale mam kolegów i koleżanki, które są w gorszej sytuacji - przyznaje Tomasz. Kiedy zwrócić się do specjalisty A co w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z uzależnieniem, a nie tylko nadmiernym korzystaniem z urządzenia? Osoby uzależnione - czytamy w opracowaniu opublikowanym przez Fundację Inspiratornia - nie są w stanie zapanować nad przymusem wykonania danej czynności. W odróżnieniu od uzależnienia chemicznego, kiedy środek psychoaktywny dostarczany jest z zewnątrz, to sam organizm w reakcji na stymulujące bodźce może uwalniać substancje wpływające na odczuwanie przyjemności i zadowolenia: endorfinę, enkefalinę, serotoninę i dopaminę. Konsekwencje uzależnienia od telefonów komórkowych; za opracowaniem Zakładu Terapii Uzależnień i Współuzależnienia z Siemianowic Śląskich: - izolacja, odosobnienie lub osłabienie tradycyjnych więzi społecznych; w skrajnych sytuacjach alienacja prowadząca do depresji; trudności w nawiązywaniu relacji bezpośrednich z innymi ludźmi; zaburzenie języka komunikacji; zaburzenie funkcji biologicznych, w tym zaniedbywanie snu, wypoczynku, odżywiania; utrata kontroli nad własnym zachowaniem, zaniedbywanie obowiązków rodzinnych i zawodowych; trudności z koncentracją; zanik zainteresowania i pasji. - Trzeba być świadomym problemu, żeby powiedzieć "jestem alkoholikiem" i rozpocząć kurację odwykową, albo "jestem fonoholikiem" i nie będę używał telefonu, zracjonalizuje jego użytkowanie. Warto posłuchać bliskich. Jeżeli dostajemy regularnie komunikaty typu: "cały czas widzę cię z telefonem", "nie chcę się z tobą spotykać, bo ciągle w tej komórce siedzisz" albo "chyba jesteś uzależniony", to znaczy, że coś jest na rzeczy - zauważa dr Maciej Dębski. Jeżeli i to nie pomoże, warto skorzystać z pomocy terapeuty specjalizującego się w leczeniu uzależnień behawioralnych. Patrycja na pierwsze spotkanie z psychologiem poszła sama. Na kolejne wybiera się z mężem. *** Przydatne linki: Pomoce dydaktyczne Fundacji Dbam o Mój Zasięg Serwis poświęcony uzależnieniom behawioralnym Leczenie fonoholizmu - zakład w Siemianowicach