Turysta wychodzący na szlak przeważnie bierze do plecaka zapas wody i prowiantu na kilka godzin wędrówki. Nie sposób zrozumieć, dlaczego wciąż zdarzają się tacy, co potrafią wdrapać się na szczyt z całą tą wałówką, ale pustych butelek, puszek i papierków po czekoladach czy kanapkach do najbliższego kosza nie doniosą... Na początku był wstyd - Czyste Tatry wzięły się z powodów osobistych - tłumaczy Rafał Sonik, honorowy ambasador i główny organizator akcji. - Wstydziłem się jakiś czas temu, kiedy zabierałem znajomych w góry, a wciąż natrafialiśmy na porozrzucane pety czy butelki na trasie. W Szwajcarii czy Niemczech tego nie było. Dlatego kiedy zrodził się pomysł posprzątania Tatr od razu poczułem, że to jest to, że trzeba to zrobić! - dodaje.Rafał Sonik do krakowskiej Ekospalarni na konferencję prasową zapowiadającą kolejną edycję Czystych Tatr przyjechał w przerwie między kolejnymi badaniami lekarskimi. Z opatrunkiem na lewej nodze, kontuzjowanej podczas wypadku na trasie niedawnego Rajdu Sardynii, zapowiedział, że przyjedzie do Zakopanego, nawet jeśli będzie musiał kuśtykać.Akcję po raz pierwszy zorganizowano w 2012 roku. - Góry śmieci wtedy znieśliśmy. Po kilkuset metrach wolontariusze idący z przodu wołali, że mają pełne worki i potrzebują nowych. Odbijałem ze szlaku na Goryczkowej, puszki i butelki były poupychane między kosodrzewiną i pod kamieniami. Przed rokiem było zupełnie inaczej. Od czasu do czasu coś znajdowaliśmy, głównie mogliśmy się koncentrować na podziwianiu przyrody - wspomina Sonik. Czyste nie tylko Tatry Jak najmniej zebranych śmieci to marzenie organizatorów. Czyste Tatry to przede wszystkim przedsięwzięcie edukacyjne, pustawe worki wolontariuszy oznaczałyby, że akcja przyniosła zamierzone efekty.- Prawo i technologie recyclingu mamy bardzo dobre, co doskonale widać w miejscu, w którym się znajdujemy. Potrzeba zmiany świadomości, poukładania sobie tego w naszych głowach. Skoro potrafimy posprzątać Tatry, tak samo zróbmy w Bieszczadach, Karkonoszach, na plażach i w innych zakątkach kraju. Bądźmy dumni z naszej przyrody - apeluje zwycięzca Rajdu Dakar.Czyste Tatry co roku przyciągają uwagę coraz liczniejszej grupy wolontariuszy. Spora jest również liczba ambasadorów akcji. Kilkoro z nich spotkało się w Krakowie z mediami i opowiedziało, dlaczego angażują się w sprzątanie polskich gór. Irytacja i... dobre fluidy - Irytuje mnie śmiecenie w górach. Kiedy w nich jestem, staram się każdorazowo pozbierać przynajmniej kilka butelek ze szlaków. Byłem zły na śmiecących turystów. Dołączyłem do akcji, bo jestem przekonany, że złość trzeba przekuć w coś pozytywnego. Żyjemy w fajnym kraju, nie trzeba dużo, żeby wokół nas było piękniej - tłumaczy aktor Mateusz Janicki.Magdalena Małochleb, modelka: - Wystarczy, że wspominamy o akcji, a już uświadamiamy ludzi, którzy nas otaczają. Bardzo chętnie dołączyłam do tego przedsięwzięcia i będę je wspierać.- Dla mnie Czyste Tatry to dobre fluidy - podkreśla Mateusz Ligocki. - Już po raz czwarty biorę udział w akcji. Wokół niej skupia się wielu pozytywnych ludzi, ta energia do mnie wraca. Jadę w Tatry trochę egoistycznie, czerpać z tego miejsca i ludzi dobre fluidy. Nie wyobrażam sobie, żeby mnie tam nie było - dodaje znany snowboardzista. Blue Cafe i rekord Guinnessa Szósta już edycja akcji odbędzie się 30 czerwca i 1 lipca (Zakopane - na Górnej Równi Krupowej). Na uczestników wielkiego sprzątania Tatr czekają dodatkowe atrakcje, w tym koncert zespołu Blue Cafe i próba bicia rekordu Guinnessa w układaniu największego wzoru - godła Polski - z surowców wtórnych. Ale najważniejsze znów będzie to, żeby raz jeszcze znieść z gór śmieci, a mijanych turystów skutecznie namówić do tego, że odpadki - dla naszego wspólnego dobra - warto zabrać do najbliższego kosza.- Polska jest pięknym krajem, bądźmy jeszcze krajem ludzi świadomych tego piękna - kwituje Rafał Sonik.Rejestracja wolontariuszy i szczegółowe informacje na stronie Czyste Tatry ***Zobacz także: Wierni skale. Historia ściśle tajna