Wczoraj Komisja Europejska przyjęła założenia nowego planu energetycznego dla Europy (tzw. Europejski Zielony Ład), czyli strategii, która powinna do 2050 r. doprowadzić UE do neutralności klimatycznej. Europa ma ambitne i jasne cele. Jak mówił dziennikarzom przed szczytem Rady Europejskiej jej przewodniczący Charles Michel, do 2050 r. UE chce być pierwszym kontynentem neutralnym klimatycznie. A droga do tego to inwestycje w badania i rozwój, w innowacje. Szefowa KE Ursula von der Leyen wskazywała natomiast, że: "Musimy być pewni, że nikt nie zostanie z tyłu. Transformacja albo będzie działać dla wszystkich i będzie sprawiedliwa, albo nie będzie działać w ogóle. Dlatego kluczową częścią Europejskiego Zielonego Ładu będzie Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji. Mamy ambicję, aby zmobilizować 100 mld euro dla najbardziej wrażliwych regionów i sektorów" - mówiła podczas konferencji prasowej. To jeden z postulatów, za którym wnioskowała Polska, podkreślając, że nie jest przeciwna ambitnym planom Wspólnoty w obszarze transformacji energetycznej, ale wymaga to nie tylko ogromnych nakładów finansowych, jak również uwzględnienia różnic rozwojowych między poszczególnymi krajami i ich systemu energetycznego. Premier Morawiecki powiedział dziennikarzom w Brukseli, że "trzeb wziąć pod uwagę zupełnie odmienny punkt startu Polski i innych krajów". "Polska dokonała ogromnych wysiłków przez ostatnie lata, żeby redukować emisje i pracować, m.in. nad programem 'Czyste powietrze'. Koszt transformacji w Polsce jest o wiele wyższy niż w wielu krajach, które miały dużo więcej szczecią od nas i oparły swoją energetykę o zupełnie inne źródła, mniej emisyjne, jak chociażby Francja. Musimy brać pod uwagę koszty społeczne, gospodarcze dla Polski" - mówił. Bez wątpienia kraje członkowskie za sprawą m.in. większego niż na początku Mechanizmu Sprawiedliwej Transformacji (ok. 100 mld euro) są krok bliżej do porozumienia niż jeszcze kilka tygodni temu. Wciąż jednak pozostaje wiele kwestii spornych i niejasnych. "Dyskutujemy, oczywiście, różne warianty i za wcześnie jest powiedzieć, w którym kierunku pójdzie dyskusja, ale nasze argumenty wybrzmią mocno, bo nie możemy zgodzić się na taki model transformacji, by polskie społeczeństwo ucierpiało" - podkreślał Morawiecki. Na szycie RE w czerwcu Polska wraz z innymi krajami nie zgodziła się na zobowiązanie klimatyczne do 2050 r., podkreślając wtedy, że potrzebne są konkretne rozwiązania finansowe i prawne, zanim kraje członkowskie podejmą się realizacji tego wyzwania. To otworzyło pozycje negocjacyjne. W ich trakcie Polska podkreślała, że niezbędne są jasne zasady transformacji. Po pierwsze musi być ona sprawiedliwa. Po drugie konieczne są wypłaty rekompensat krajom, które podejmą się ambitnego celu klimatycznego UE (finansowanie ponad cele, które każde z krajów wskaże we własnych strategiach klimatycznych; w Polsce zawarto je w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu na lata 2021-2030). Po trzecie - nie może ucierpieć konkurencyjność gospodarek unijnych, a po czwarte pod uwagę powinny być wzięte specyficzne uwarunkowania każdego z krajów. Kolejnym punktem jest to, by zwracać uwagę nie tylko na produkcję emisji CO2, ale też na konsumpcję. "Będziemy podkreślać te zależności i z całą mocą pokazujemy na aspekt konsumpcji, który powoduje, że niektóre państwa, które chwalą się tym, że maja niższe emisje na mieszkańca, nie pokazują tego, że importują wiele towarów spoza UE. Ten argument podkreślamy" - mówił Morawiecki. Tym samym, sprawiedliwa transformacja energetyczna i tempo dochodzenia do neutralności musi być - jak podkreślił szef polskiego rządu - dopasowane do możliwości każdego z krajów. W okresie przejściowym powinny być także możliwe inwestycje w takie źródła energii jak atom. Mówił o tym premier Czech Andrej Babisz, który w Brukseli zwracał uwagę na to, że "nie uda się osiągnąć ambitnych celów klimatycznych bez energetyki jądrowej". Z Brukseli Bartosz Bednarz