Przypomnijmy, że Wołodymyr Zełenski miał mocne wejście w prezydenturę - tuż po złożeniu przysięgi prezydenckiej zdecydował się rozwiązać ukraiński parlament. Skąd ta zaskakująca decyzja nowego prezydenta Ukrainy? - Zełenski trochę zapatrzył się na prezydenta Emmanuela Macrona i chce szybko wprowadzić do parlamentu swoją siłę polityczną, czyli partię Sługa Narodu - mówi Interii profesor Paweł Kowal, politolog i ekspert w sprawach Ukrainy z Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. - W innym wypadku musiałby rządzić ze starymi siłami politycznymi, które krytykował. Zełenski szuka takiego rozwiązania, by jego partia, która nie jest jeszcze ukształtowanym organizmem politycznym, znalazła się w parlamencie. Jedyną drogą do tego jest szybkie przeprowadzenie wyborów - zaznacza nasz rozmówca. Andrzej Brzeziecki, redaktor naczelny "Nowej Europy Wschodniej", nie jest zaskoczony decyzją Zełenskiego, jednocześnie wskazuje na słabe punkty nowego prezydenta Ukrainy. - Jego partia Sługa Narodu na pewno ma szansę na zwycięstwo. Dzisiaj wyraźnie prowadzi w sondażach, ale z każdym tygodniem fenomen Zełenskiego może blaknąć. Partia ma poparcie, ale nie ma struktur. Poza tym o ile wybory prezydenckie były plebiscytem, to wybory parlamentarne mają trochę inny charakter. Potrzebni są też dobrzy kandydaci w regionach, a tych nie znamy i sam Zełenski chyba jeszcze nie zna. "Wszyscy akceptują rozwiązanie parlamentu" W związku z rozwiązaniem Rady Najwyższej pojawiło się pytanie czy Zełenski miał formalnie prawo do takiej decyzji? - To sporna kwestia i w tej sprawie pewnie mógłby wypowiedzieć się ukraiński Sąd Najwyższy - ocenia w rozmowie z Interią Adam Balcer ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. - Natomiast wygląda na to, że jeśli ktoś wygrał wybory prezydenckie zdobywając ponad 70 procent głosów, przy frekwencji przekraczającej 60 procent, jak to uczynił Zełenski, to posiada taką legitymizację, że opozycja pogodziła się z decyzją o rozwiązaniu parlamentu. Kowal zwraca natomiast uwagę na to, że opozycji wcześniejsze wybory parlamentarne mogą być na rękę. - Czy Zełenski miał prawo rozwiązać parlament? O to będą się spierali prawnicy. Natomiast widać, że politycznie decyzja Zełenskiego została zaakceptowana. Myślałem, że wokół rozwiązania parlamentu będą dużo większe spory. Tymczasem wygląda na to, że siły polityczne będące w Radzie Najwyższej może nawet po cichu oddychają z ulgą, że do wyborów dojdzie zanim spadanie popularność Zełenskiego. Co prawda oni na tym mogą tracić, ale gdyby impas trwał dłużej, mogłaby się pojawić jakaś kolejna partia, która odebrałaby im głosy. Obecnie mają bowiem pewność, że scena polityczna podzielona jest tylko pomiędzy Zełenskiego i partie, które wypłynęły po Rewolucji Godności. W sumie mam wrażenie, że niezależnie od prawnych aspektów, wszyscy poważni gracze politycznie akceptują rozwiązanie parlamentu - mówi Interii. Natomiast Brzeziecki wskazuje na jeszcze jeden aspekt powszechnego przyzwolenia na wcześniejsze wybory parlamentarne. - Podobno główne partie są gotowe do wyborów i nie będą ich blokować, bo to może poirytować Ukraińców. Poparcie dla Zełenskiego i dla partii Sługa Narodu wskazuje, że Ukraińcy chcą nowych wyborów, chcą nowego rozdania, które on wcześniej zapowiadał, więc nie ma tu zaskoczenia - komentuje. "Z każdym tygodniem czar Zeleńskiego może tracić moc" Ogólne przyzwolenie partii opozycyjnych i wola ukraińskiego narodu na wcześniejsze wybory to jedno. Trudno jednak uciec wrażeniu, że Zełenski rozwiązując Radę Najwyższą, dał sobie dodatkowe dwa miesiące czasu na ważniejsze decyzje polityczne. - Z całą pewności Zełenski gra na zwłokę, ponieważ jest w trudnej sytuacji - przyznaje Kowal. - Przede wszystkim musi zorganizować sobie zaplecze polityczne i musi to zrobić w ciągu kilku miesięcy. Kampania wyborcza da mu taką możliwość, jego zaplecze będzie kształtowało się w trakcie kampanii. Dla Zełenskiego najważniejsze jest, by działać szybko. On na pewno ma świadomość, że w ukraińskiej polityce bardzo szybko traci się popularność. Dlatego Zełenski idzie za ciosem, co trzeba przyznać jest bezprecedensowe. Brzeziecki twierdzi natomiast, że Zełenski rozwiązał parlament, bo pierwotny termin wyborów, które miały odbyć się późną jesienią, nie był mu na rękę. - Im dłużej toczy się gra wyborcza, tym później Ukraińcy powiedzą prezydentowi: "Sprawdzam". W tym sensie podejrzenie o grę na zwłokę jest prawdziwe. Z drugiej strony Zełenski mógł grać na przeczekanie przy obecnej Radzie Narodowej, twierdząc, że to parlament blokuje jego inicjatywy. Wybory i tak miały odbyć się jesienią, więc wielkiej różnicy to nie robi, poza tym, że z każdym tygodniem czar Zeleńskiego może tracić moc. Tym samym prezydent raczej chce przyspieszyć i wykorzystać obecne poparcie, zanim ono stopnieje. Im wybory będą później, tym jego partia może osiągnąć gorszy wynik. Póki co Zelenski gra na nadziei, jaką daje ludziom. Dopiero jak zgarnie pełnię władzy wykonawczo-ustawodawczej, "skończą się żarty, a zaczną się schody' - jak mawiał klasyk. A tego komik może nie udźwignąć - zaznacza redaktor naczelny "Nowej Europy Wschodniej" dodając, że Zełenski to fenomen. - Nowy prezydent Ukrainy pokazał, że polityka może być nieprzewidywalna, że klasa polityczna nie jest wszechmocna, a scena nie jest zabetonowana. Podobnie jak Nikol Paszinjan w Armenii. Znaczenie sukcesu Zełenskiego wykracza poza Ukrainę.