Co ciekawe, otwór Jaksmanice-1 początkowo uznano za nieperspektywiczny. Wrócono do niego dopiero, gdy kolejne odwierty udowodniły, że okolice miasta bogate są w złoża gazu najwyższej jakości, o zawartości metanu sięgającej 98-99 proc. Wkrótce okolica zaroiła się od geologów, wiertników i gazowników a prace, mimo spartańskich warunków, nabrały tempa. Wiercono nawet po kilkadziesiąt otworów rocznie, uruchamiano kolejne kopalnie: Hurko, Żurawica i Maćkowice (1964 r.), Przemyśl Wschód (1967 r.) i Zachód (1970 r.) i wreszcie Tuligłowy (1985 r.). Przemyskie złoże jest niewątpliwe ewenementem w skali kraju. Składa się aż z przeszło 80 niezależnych elementów złożowych, czyli struktur geologicznych, w których występuje gaz. Obszar złoża to prawie 230 km2 na terenie dziesięciu gmin. Pierwotne zasoby wydobywalne złoża zostały oszacowane na 72 mld m3. Żadne inne złoże nie może się z nim równać - drugie co do wielkości Żuchlów na Dolnym Śląsku zawiera tylko 24,5 mld m3 surowca. W latach 70. z Przemyśla pochodziło aż trzy czwarte krajowego wydobycia gazu. W następnych dekadach produkcja zaczęła jednak spadać i obecnie wynosi ok. 480 mln m3 rocznie, a więc niecałe 13 proc. Polskiego wydobycia. Ze złoża wydobyto już 65 mld m3 i mogłoby się wydawać, że gigant wkracza w wiek przedemerytalny. Przemyska ziemia potrafi jednak wciąż zaskakiwać i to nawet najbardziej wytrawnych specjalistów. Nowoczesne badania geologiczne zrealizowane przez PGNiG w latach 2015-2017 r. wykazały, że ziemia w okolicy miasta kryje nieznane wcześniej, duże zasoby gazu, które są w stanie zapewnić eksploatację złoża Przemyśl przez kolejne dekady. Pionierskie początki Dziś złoże Przemyśl to 6 kopalni, rozwinięta sieć gazociągów i dobrze wyposażone zaplecze techniczne. Początki przypominały jednak realia Dzikiego Zachodu. Powiedziano mi... jedź do Przemyśla, tam jest przygotowane dla ciebie lokum. Przyjechałem, ale oczywiście nikt się mną nie przejmował. Na pierwsze noce przygarnęli mnie koledzy, którzy nocną kwaterę mieli w byłym sklepie na ul. Słowackiego. Następnie razem z kolegą znaleźliśmy schronienie w innym miejscu. Korzystaliśmy z łóżek tych kolegów, którzy szli na noc do pracy. W tamtych czasach to była wartość wymienialna. A kopalnia Wapowce dosłownie z dnia na dzień stała się miejscem wydobycia gazu ziemnego, bez jakiegokolwiek zaplecza, bez dachu nad głową - wspominał Mieczysław Karnas, pierwszy kierownik kopalni Wapowce, utworzonej w 1973 r. Barwna społeczność Przez 60 lat eksploatacji złoża Przemyśl pracowało na nim kilka tysięcy osób: geologów, wiertników i gazowników. Były wśród nich postaci malownicze, nadające koloryt przemyskiej rzeczywistości. Kierownikiem jednej z wiertni był w tym czasie inżynier Stanisław Stepek. Wieczorami otoczony wianuszkiem dziewcząt urzędował w kawiarni "Śródmiejska" i opowiadał im niestworzone bajki. Właśnie wtedy odwiercony został prawie w centrum miasta otwór Przemyśl-10 i Stepek puścił w obieg historię o tym, jak to urwał się świder cały z diamentów w prawie dwuipółkilometrową czeluść. Sprowadzona z Poznania lotnika, przywiązano go za nogi, i spuszczono na spód i ten odzyskał bezcenny świder. Otrzymać miał za to samochód marki wołga. (ze wspomnień Ryszarda Głowackiego, inżyniera-geologa). Podziemna agresja na ZSRR W opowieści inżyniera Stepka było ziarno prawdy. Rzeczywiście, świdry wykorzystywane w pracach wiertniczych są pokryte cienką warstwą diamentów, które są najtwardszym minerałem na ziemi. Są to wprawdzie diamenty syntetyczne, ale samo skojarzenie z brylantami działa na wyobraźnię. Za pomocą m.in. takich świdrów na obszarze złoża Przemyśl wywiercono 540 otworów, z których aż 400 dało pozytywny rezultat. Świadczy to o kunszcie geologów i wiertników, ale nawet im zdarzały się pomyłki. Jak w 1963 r., gdy w skutek niezamierzonego odchylenia otworu, wiertnicy zakończyli pracę poza granicą państwa - na terenie ówczesnego ZSRR. Szczęśliwie ten akt podziemnej agresji nie wywołał kryzysu dyplomatycznego. Złoże jak cały kraj Szczyt produkcji na złożu Przemyśl przypadł na 1970 r. Wydobyto wtedy 3,7 mld m3 gazu - prawie tyle, ile w 2017 roku w całej Polsce (3,8 mld m3). Wysoki, ponad miliardowy poziom wydobycia udało się utrzymać do 1995 r., ale było oczywiste, że złoże wchodzi w okres schyłkowy. W tej sytuacji PGNiG podjęło decyzję o optymalizacji procesu eksploatacji złoża. Wibrosejsy jadą po rekord Pierwszym etapem optymalizacji było wykonanie badań sejsmicznych. Używa się do nich specjalnych pojazdów zwanych w branży wibrosejsami. Zamontowane w nich urządzenie wywołuje drgania, które wnikają w głąb ziemi, a po odbiciu się od skał są rejestrowane przez zainstalowane na powierzchni czujniki. Na podstawie zebranych danych, geolodzy są w stanie określić budowę geologiczną i wskazać obszary, w których mogą znajdować się ropa i gaz. Badanie sejsmiczne wykonane na terenie i w okolicach Przemyśla oraz sąsiednich Rybotyczy-Fredropola i Kramarzówki jest największym, jakie do tej pory wykonano w Europie - powierzchnia, na której rozmieszczono czujniki, wynosiła ponad 1280 km2. Trójwymiarowa niespodzianka Po analizie danych uzyskanych podczas badania sejsmicznego, nazywanego sejsmiką 3D, specjaliści z PGNiG doszli do wniosku, że złoże Przemyśl może zawierać znacznie więcej gazu niż dotychczas sądzono. Te założenia należało jednak potwierdzić wierceniami. Pierwsze z nich PGNiG wykonało w 2017 r. i 2018 r. Rezultaty okazał się lepszy niż przypuszczano - z otworu Przemyśl-290 popłynęło 150 m3 gazu na godzinę. Na podstawie wykonanych prac geolodzy oszacowali, że w nowych horyzontach może znajdować się nawet 20 mld m3 gazu. Obecnie PGNiG prowadzi i planuje dalsze prace wiertnicze które pozwolą ostatecznie potwierdzić nowy potencjał złoża Przemyśl.