Lewicowy historyk Hugh Thomas napisał po latach: "Nigdy w historii Europy, a może nawet i świata, nie widziano takiego ucieleśnienia nienawiści do religii i jej wyznawców". Inny historyk, w młodości komunista i zwolennik rewolucji Pio Moa, nazywa to, co zrobiono Kościołowi hiszpańskiemu, rzezią i twierdzi, że był to czas "największych prześladowań religijnych w historii, przewyższający skalą prześladowania chrześcijan z czasów rzymskich i zbrodnie na katolikach podczas rewolucji we Francji". Dlaczego zatem tak mało wiemy o dramacie, który rozegrał się zaledwie kilkadziesiąt lat temu w jednym z największych krajów Europy? Zakazany Bóg, który bardzo wiernie oddaje historię jednego z epizodów tego dramatu, daje szansę polskiemu widzowi na poznanie faktów często pomijanych w mitologii hiszpańskiej wojny domowej. Puszczone hamulce Barbastro. Niewielkie miasto położone 250 km na zachód od Barcelony w prowincji Huesca. W lipcu 1936 roku żyje tu 8 tys. mieszkańców. Kościołowi przewodzi miejscowy biskup Florentino Asensio. W miasteczku jest też sześćdziesięcioosobowa wspólnota klaretynów. Gdy w połowie lipca wybucha narodowe powstanie przeciwko rewolucyjnej koalicji, Barbastro staje się ważnym, strategicznym punktem na mapie wojny - tam zlokalizowane są koszary i siedziba komitetu rewolucyjnego świetnie zorganizowanej Narodowej Konfederacji Pracy. Jest to też moment, gdy najbardziej radykalnym siłom rewolucji puszczają wszelkie hamulce, a fizyczna eksterminacja Kościoła staje się jednym z ich nadrzędnych celów. Praktyki religijne pod groźbą śmierci zostają zakazane. 20 lipca uzbrojone bojówki wkraczają do domu zakonnego klaretynów. Plądrują go, a jego mieszkańców aresztują, oddzielając ojców przełożonych, od kleryków. Liczą, że pozbawieni opieki duchowej młodzi chłopcy porzucą habity, publicznie wyrzekną się Chrystusa oraz Kościoła i przyłączą się do rewolucji. Najbliższe dni staną się dla przyszłych młodych męczenników prawdziwą próbą wiary. Każdy z nich dostanie propozycję natychmiastowego zwolnienia w przypadku dokonania apostazji, każdemu zagrożą też śmiercią, jeśli odmówi. Pod piwniczne okna aresztu dopuszczą nienawistną, bluźniącą gawiedź popierającą komunistów i anarchistów. Do środka wpuszczą prostytutki. Stopniowo pozbawią ich racji żywnościowych i materacy... Dojrzewanie do męczeństwa By złamać ich ducha, w pierwszej kolejności rozstrzelano ojców przełożonych i księży. Poddanego najpierw torturom biskupa porzucono na miejscowym cmentarzu, by powoli się wykrwawił. Pilnowano, by nikt nie udzielił mu pomocy. Rozstrzelano też posługującego do Mszy Świętej Cygana Ceferino Giméneza, za to że nie zgodził się rozstać ze swoim różańcem... I wtedy dla młodych chłopców marzących do niedawna, by zostać misjonarzami, przyszedł czas ostatecznego wyboru. Pierwszą grupę kleryków rozstrzelano 12 sierpnia. Następną dzień później. Kolejną - w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a ostatnią trzy dni później, 18 sierpnia. Żaden z młodych mężczyzn nie porzucił wiary. "Sześcioro z naszych przyjaciół jest już Męczennikami - pisał po egzekucji pierwszej grupy jeden z kleryków Faustino Perez. - Mamy nadzieję również stać się nimi niedługo, ale zanim to nastąpi, chcemy oświadczyć, że umieramy, wybaczając tym, którzy odbierają nam życie". Inny kleryk, Juan Sánchez Munárriz, napisał 12 sierpnia: "Z sercem przepełnionym radością czekam ufny kulminacyjnego momentu mojego życia - męczeństwa, które ofiarowuję za zbawienie biednych konających, którzy muszą wydać ostatnie tchnienie w dniu, w którym ja przeleję swoją krew, by pozostać wiernym i lojalnym wobec Boskiego przywódcy Jezusa Chrystusa. Przebaczam z całego serca wszystkim tym, którzy dobrowolnie lub niedobrowolnie mnie obrazili. Umieram radosny. Do zobaczenia w niebie!". W innej notatce możemy przeczytać: "Dzień 12. Spędzamy go w pobożnym milczeniu, przygotowując się, żeby jutro umrzeć. W sali daje się słyszeć tylko święty szept modlitw, świadka naszego niepokoju. Jeśli rozmawiamy, to żeby dodać sobie otuchy do męczeńskiej śmierci. Jeśli się modlimy, to o przebaczenie dla naszych wrogów. Wybaw ich, Panie, bo nie wiedzą, co czynią!". Notatki, pozostawione przez męczenników z Barbastro w obliczu śmierci, są jednymi z najpiękniejszych pisemnych świadectw wiary w dziejach chrześcijaństwa. Wyłania się z nich obraz młodych, dzielnych mężczyzn, którzy stopniowo, przez kilka tygodni dojrzewają do złożenia ofiary życia za wierność Chrystusowi, ale też dojrzewają do wypełnienia przesłania Ewangelii, by wybaczyć prześladowcom i miłować nieprzyjaciół. Na końcu ich drogi są absolutnie gotowi, by w pełni zasłużyć na laur świętych męczenników. Ich ostatnie zapiski - te, które można nazwać testamentem, wykonane godziny czy wręcz minuty przed śmiercią - co niezwykłe, pisane są spokojnym, niemal kaligraficznym pismem, bez oznak cienia niepokoju. Dziś trudno je za to czytać bez emocji, wzruszenia i gęsiej skórki... Bezcenne papierki po czekoladzie Setki hiszpańskich miast ma podobną historię z tamtych czasów, co Barbastro, w którym oprócz osób duchownych lewackie bojówki zabiły 10 procent mieszkańców; "wrogów rewolucji". Jednak tylko w Barbastro, dzięki całemu ciągowi zbiegów okoliczności (które, jak wiemy, dla ludzi wiary nie istnieją) możemy tak precyzyjnie odtworzyć wydarzenia związane z męczeństwem Kościoła. Gdy w miarę upływu dni stawało się jasne, że wszyscy stracą życie (darowano je tylko dwóm argentyńskim seminarzystom ze względu na ich pochodzenie) więźniowie starali się pozostawić po sobie pisemne świadectwo. Przemyconymi ołówkami zapisywali papierki po czekoladzie, mało widoczne miejsca na ścianie auli, kawałki desek, siedziska taboretów. Większość tych zapisków w cudowny sposób udało się uchronić przed zniszczeniem, dzięki czemu można było odtworzyć wydarzenia i stan ducha męczenników z Barbastro. Dzięki przetrwaniu notatek kilkadziesiąt lat później mógł powstać scenariusz, a potem film Zakazany Bóg, który bardzo wiernie oddaje to, co w lipcu i sierpniu 1936 roku wydarzyło się w Barbastro. Kościół hiszpański 1936 W filmie Zakazany Bóg jest scena przedstawiająca biskupa Barbastro spoglądającego na domagający się śmierci księży tłum i pytającego: "Dlaczego oni nas tak nienawidzą?". Jak to się stało, że w Hiszpanii zapanował antykatolicki amok, że uległa mu spora grupa hiszpańskiego społeczeństwa? Gdy uzbrojeni bojówkarze wkraczają do domu klaretynów w Barbastro, są zdziwieni, że nie napotykają na opór zbrojny i naprawdę są przekonani, że znajdą tam arsenał broni. Sprawna, wieloletnia propaganda antyreligijna i antykościelna oskarżająca kler o najbardziej absurdalne rzeczy, jak trucie wody w studniach, gromadzenie zapasów broni, mordowanie ludzi, gromadzenie niebotycznych majątków i oczywiście wszechpotężne wpływy na politykę, zrobiły swoje. Mocne propagandowo i pod względem swej struktury organizacje lewicowe działające w środowiskach robotniczych, często finansowane z Moskwy, przekonały tysiące ludzi, że winnym wszelkiego zła jest Kościół. Prawda o Kościele hiszpańskim w przededniu wojny domowej wyglądała jednak inaczej. Tak, Kościół w Hiszpanii miał duży wpływ na społeczeństwo, bo było ono w większości przywiązane do religii i tradycji. Ponadto Kościół prowadził szkoły, szpitale, sierocińce, ośrodki przysposobienia zawodowego, instytucje kulturalne i charytatywne. Jednak Kościół w 1936 roku nie był już materialną i polityczną potęgą. Kilkadziesiąt lat wcześniej w wyniku reformy wywłaszczającej stracił on znaczne dobra. Dość pokornie znosił zmiany prawa, z ducha antykościelne i antykatolickie, które wprowadzono po nastaniu republiki w 1931 roku. Nie odpowiedział agresją i starał się łagodzić nastroje po pogromach w maju tegoż roku i kolejnych. Kościół w 1936 roku nie był też "burżuazyjny" czy "arystokratyczny". Był Kościołem w dużym stopniu nastawionym na pracę z biednymi warstwami społeczeństwa, a przytłaczająca większość kapłanów z nich się wywodziła. Prawdziwym zatem powodem ataku i niemal udanej próby fizycznej likwidacji Kościoła był fakt, że żadna rewolucja nie dzieli się rządem dusz. To rewolucja miała się stać nową religią i jako taka nie dopuszczała konkurencji. Znamienny jest fakt, że w 1931 roku bojówki paliły katolickie ośrodki zawodowe dla bezrobotnych czy instytucje salezjańskie, które prowadziły działalność pomocową dla biedoty, a jednym z postulatów, którego się domagano, był zakaz kościelnej działalności charytatywnej. Jest jeszcze jedna niezwykła cecha męczeństwa Kościoła w Hiszpanii, którą łatwo pominąć, a która świadczy o kondycji duchownych i kościoła tamtego czasu. Mimo że wielu, a być może większość zamordowanych z nienawiści do wiary kapłanów dostało propozycje uratowania życia w zamian za porzucenie kapłaństwa, mimo że wielu z nich było torturowanych, przez cały okres wojny domowej nie odnotowano ani jednego przypadku apostazji! Egzamin z próby wiary zdało też kilka tysięcy świeckich katolików, którzy woleli umrzeć, niż się wyrzec Chrystusa. Warto obejrzeć Zakazanego Boga, by poznać historię tych mężnych i wiernych ludzi, bo bez względu na przekonania, które wyznajemy, należy im się pamięć i szacunek. *** 51 męczenników klaretynów z Barbastro beatyfikował 25 października 1992 roku Jan Paweł II. Na ołtarze wyniesiony został także biskup Barbastro Florentino Asensio i "męczennik różańca" Ceferino Giménez. Zakazany Bóg (Un Dios Prohibido), reżyseria: Pablo Moreno, produkcja: Hiszpania 2013, czas trwania: 139 min, gatunek: dramat historyczny/film oparty na faktach. PREMIERA: 6 listopada 2015 roku więcej na: www.zakazanybog.pl