Wszystko wskazuje na to, że polski rząd, który przez ostatnie miesiące starał się przekonać Unię do reformy sądownictwa poniósł spektakularną porażkę. Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej dostał w środę upoważnienie od KE do przygotowania postępowania przeciwko polskiemu rządowi w sprawie naruszania unijnego prawa. Bój toczy się o ustawę o Sądzie Najwyższym, która 3 lipca przedwcześnie zakończy kadencję większości sędziów. Komisja Europejska uważa to za naruszenie zasady niezależności sądownictwa. Teraz Timmermans - za zgodą przewodniczącego KE Jean-Claude Junckera - dostał zielone światło do zaskarżenia ustawy o SN do Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. - To pokazuje także, że nie ma podziału na Junckera działającego w tej sprawie na korzyść polskiego rządu i Timmermansa naciskającego na wyciągnięcie konsekwencji, tak jak to przedstawiały media. Obaj działają w porozumieniu - uważa europoseł Bogusław Liberadzki. Gdyby doszło do rozpatrywania sprawy polskiej praworządności w Trybunale i polski rząd przegrałby, na nasz kraj mogą zostać także nałożone kary finansowe za łamanie prawa. Konsekwencją może być także nieuznawanie orzeczeń polskich sądów. - To groźne zwłaszcza w przypadku transgranicznych spraw, na styku np. Polska-Niemcy czy Polska-Czechy. Może okazać się, że instytucje europejskie będą honorować orzeczenia sądów niemieckich pomijając polskie, co ma duże znaczenie dla Polaków, ponieważ chodzi w tym przypadku także o ludzkie tragedie - podkreśla europoseł Liberadzki. Nie grozi nam natomiast pozbawienie Polski głosu w Radzie UE, co jest konsekwencją uruchomienia z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Do podjęcia takiej decyzji potrzebna jest jednomyślność, a Węgry na pewno nie poprą takiego wniosku. - Gdyby doszło do głosowania w Radzie Europy to byśmy wygrali. Nie byłoby odpowiedniej liczby państw, aby nas postawić do kąta. Maleje liczba krajów, które są nam przeciwne. Coraz więcej przywódców myśli w takich kategoriach: "dzisiaj Polska, jutro my", więc nie będą chciały głosować przeciwko nam - powiedział Interii europoseł Ryszard Czarnecki. Jego zdaniem, premierowi Morawieckiemu udaje się przekonać do swojej polityki coraz więcej przywódców państw członkowskich, natomiast w Parlamencie Europejskim ma małe szanse na zrozumienie swoich racji, ponieważ rządzi tam większość liberalno-lewicowa. Mogą nakładać kolejne sankcje Problem jednak w tym, że do głosowania w Radzie UE szybko nie dojdzie ponieważ unijni przywódcy zdają sobie sprawę, że w pewnym sensie zakończyłoby to spór z Polską. A przeciągając go mogą nakładać kolejne sankcje. - Lewicowi politycy unijni i PO napierają na skierowanie do Trybunału Sprawiedliwości skargi na ustawę o SN ponieważ wiedzą, że nic nie wskórają w Radzie UE - uważa Ryszard Czarnecki. O tym, że szybko nie dojdzie do głosowania nad odebraniem Polsce prawa głosu w w Radzie UE przekonany jest także europoseł Liberadzki. - Teraz odbywa się grillowanie Polski - mówi. Jego zdaniem, wśród polityków unijnych nie ma woli, aby sprawę Polski zakończyć szybkim podjęciem decyzji tylko odbywa się przeciąganie procedur. - I to jest bardziej niebezpieczne. Długotrwałość tej procedury może doprowadzić do przyjęcia niekorzystnych dla nas przepisów dotyczących uruchamiania środków w nowej perspektywie finansowej - uważa europoseł. Bogusław Liberadzki ma natomiast nadzieję, że to polski rząd dostosuje się do wymogów polityków unijnych. - Są duże oczekiwania przed wystąpieniem premiera Morawieckiego w Parlamencie Europejskim na początku lipca. Pojawiają się głosy, że skoro ustawę o IPN można było zmienić w ciągu 10 godzin, to można także szybko zmienić ustawy o sądach - mówi Liberadzki. Według niego działania Timmermansa podyktowane są "wielką troską o przestrzeganie Konstytucji w Polsce", chodzi o rozdział władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej. Podobnego zdania jest Grzegorz Schetyna, który w czwartek w Brukseli powiedział: - Wierzymy że presja Unii Europejskiej doprowadzi do tego że rząd PiS wycofa się z decyzji niszczących wymiar sprawiedliwości w Polsce. Decyzja są w rękach rządu żeby wycofać się z ustawy o Sadzie Najwyższym. Jego zdaniem, ewentualne skierowanie skargi na ustawę o SN do Trybunału będzie oznaczało wystąpienie w obronie praw polskich obywateli. Podobnego zdania jest Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna) - Apelowaliśmy do Komisji Europejskiej o skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości. Uważamy, że zostało zbyt mało czasu, żeby powstrzymać to w inny sposób - powiedziała w Brukseli.