W Internecie pojawił się dramatyczny, anonimowy apel pracowników jednego z krakowskich szpitali o to, aby zmienić tę sytuację. "Mamy w Polsce super zaawansowany sprzęt - akcelerator protonowy (...) Kosztował 300 milionów złotych, umożliwia niszczenie komórek nowotworowych wewnątrz ciała praktycznie bez naruszania okolic guza, można nim napromieniać wnętrze mózgu, kręgosłupa, wrażliwych narządów" - czytamy w "Apelu pracowników szpitala o nagłaśnianie totalnej ignorancji w stosunku do chorych na raka Polaków". "Sprzęt za trzysta milionów złotych jest wykorzystany w 15-20 proc" Według autorów tego listu, ośrodek w Bronowicach nie może przyjąć więcej pacjentów, bo ich liczba jest ograniczona rozporządzeniem ministra zdrowia, w którym wyliczone są typy nowotworów, wskazane do tego rodzaju terapii. "Nie możemy też odpłatnie leczyć tych, którzy chcieliby próbować ratować się za pieniądze - sprzęt jest z grantu, nie mamy na to zgody.... Sprzęt za trzysta milionów złotych jest wykorzystany w 15-20 proc., a ludzie umierają, dzieci umierają...". Autor apelu wylicza, że terapia takim samym sprzętem w USA kosztuje ok. 210 tys. USD, w Polsce koszt terapii to ok. 90 tys. zł. "W prywatnej klinice w Czechach można wykonać taki zabieg prywatnie - kosztuje ok. 210 tys. zł, ludzie z Polski tam jeżdżą, ci których na to stać i o tym wiedzą..." - czytamy w liście. Burza w Internecie Ta publikacja wywołała burzę w Internecie. Emocjonalnie zareagowali na nią lekarze i pacjenci. Mateusz Spałek, lekarz z Centrum Onkologii-Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie uważa, że choć pełna jest nieścisłości, (np. dotyczących cen terapii za granicaą które według niego są niższe) to jednak prawdziwa jest jej teza, że Centrum w Bronowicach ma znacznie większy potencjał, niż obecnie wykorzystywany. "Nie wynika to jednak na pewno z niewłaściwych wskazań refundacyjnych, czy też braku finansowania takiego leczenia, a raczej z błędów organizacyjno-personalnych. Tego rodzaju unikalny ośrodek powinien być "zespolony" z największymi centrami onkologii w Polsce - proces kwalifikacji mógłby się odbywać w placówce macierzystej (Wrocław, Poznań, Gliwice, Warszawa), także wyznaczanie obszarów tarczowych i planowanie (technologie zdalne), a sam proces leczenia w Krakowie" komentował na Facebooku. Interii powiedział, że możliwe jest to dopiero w przyszłości. - Opracowanie takiego rozwiązania może trwać lata, telemedycyna jest dopiero w powijakach. Ważniejsze byłoby przypisanie protonoterapii konkretnemu Centrum Onkologii, a nie "dzierżawienie" go przez COI od PAN- mówi Mateusz Spałek. Dwoje dzieci do terapii protonowej Do ośrodka w Bronowicach chorych kieruje Centrum Onkologii w Krakowie, które jako jedyny szpital w Polsce ma kontrakt z NFZ na protonoterapię. Dzieci na leczenie kwalifikuje także Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie Prokocimiu, jako podwykonawca Centrum Onkologii. Rzecznik prasowy Centrum Onkologii Wojciech Wysocki powiedział Interii, że z tej terapii mogą skorzystać osoby z całej Polski. - Wszyscy, którzy spełniają kryteria. W ubiegłym roku skierowaliśmy na terapię ok. 100 pacjentów ze wszystkich województw. Radioterapia protonowa może być skuteczna w przypadku nowotworów gałki ocznej, głowy, szyi, nowotworów rozwijających się w trudno dostępnych miejscach - tłumaczy Wojciech Wysocki. Mniej pacjentów na terapię protonową skierował Uniwersytecki Szpital Dziecięcy z Krakowa. Wynikało to m.in. z przedłużania się zawarcia umowy. - Mieliśmy z tego powodu trwając przez miesiąc zawieszenie w kwalifikacji pacjentów - wyjaśnia Natalia Adamska-Golińska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. Minister poszerzy listę? Ze szpitala dziecięcego kryteria kwalifikacji do radioterapii protonowej wymienione w rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia spełniało siedmioro dzieci. Z tej grupy u jednego pacjenta wykonano terapię protonową, a dla drugiego przygotowywany jest plan leczenia. - Dla pozostałych pacjentów bardziej optymalne okazały się inne techniki radioterapii - informuje rzeczniczka szpitala. Według prof. Marka Jeżabka, który zarządza Centrum Cyklotronowym, pacjentów tu leczonych mogłoby być znacznie więcej, gdyby ministerstwo poszerzyło listę nowotworów do refundacji w ramach terapii protonowej. - Obecna lista jest bardzo restrykcyjna i ogranicza liczbę chorych. Myślę, że przy jej tworzeniu ministerstwo kierowało się obawami, że zgłosi się zbyt dużo chętnych. Tymczasem sytuacja jest odwrotna, jest ich za mało - podkreśla prof. Jeżabek. O tej sytuacji poinformował Ministerstwo Zdrowia. - Mam informację, że na poważnie zajęli się tą sprawą i za kilka miesięcy być może pojawi się poszerzona lista. Obawiam się tylko, że może znaleźć się na niej zbyt mało przypadków nowotworów, aby wykorzystać potencjał naszego centrum - mówi prof. Jeżabek. Jego zdaniem jest też druga możliwość poszerzenia liczby pacjentów: gdyby leczenie prowadził więcej niż jeden ośrodek. - Trzeba pamiętać, że pacjenci są emocjonalnie związani z prowadzącymi ich lekarzami. Dlatego czasem wybierają mniej korzystną terapię - uważa profesor. Centrum Cyklotronowe Bronowice w Krakowie zostało otwarte w 2015 roku. Nie przyjmowało jednak pacjentów od początku. Nie było porozumienia pomiędzy Instytutem Fizyki Jądrowej PAN (właściciel CCB), a placówkami, mającymi kierować chorych na terapię. Do podpisania umowy pomiędzy jednostkami doszło dopiero pod koniec września 2016 r. Agnieszka Maj