Strajk nauczycieli jest zawieszony od soboty 27 kwietnia, po 19 dniach protestu. Rok szkolny dla uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych skończył się 26 kwietnia, czyli w ubiegły piątek. We wszystkich szkołach zostały przeprowadzone klasyfikacje do matury. Część uczniów nie została jednak do niej dopuszczona, ponieważ nie zdążyli poprawić oceny. W czasie, kiedy mieli to zrobić, nauczyciele strajkowali. - W interesie tych uczniów ZNP podjął decyzje o zawieszeniu strajku. Chodzi o to, aby mogli ich ocenić ich nauczyciele, a nie dyrektor szkoły czy organ prowadzący - mówi Sławomir Broniarz. Dodaje, że nie wie, ilu jest uczniów, którzy nie zdążyli się poprawić. Takiej informacji nie mają także kuratoria oświaty. - Nauczyciele nie zrobili dzieciom krzywdy. Jeżeli komuś groziła "jedynka", to jego ocena końcowa uwzględniała zaangażowanie w ciągu trzech lat nauki - zapewnia Broniarz. Włoski protest w szkołach. Co stracą uczniowie? Prezes ZNP tłumaczy także, na czym dokładnie będzie polegał włoski protest nauczycieli. - To forma protestu, nie strajku. Ograniczamy nasze zaangażowanie do tych czynności, do których jesteśmy zobligowani przepisami prawa oświatowego. Nauczyciel nie będzie wykonywał zadań dodatkowych - mówi Sławomir Broniarz. Dodaje, że "nie jest obowiązkiem nauczyciela przygotowywanie pomocy do lekcji na własnym sprzęcie, ponieważ do zapewnienia pomocy naukowych zobligowana jest szkoła". Nie musi także przygotowywać akademii, capstrzyków, wyjść zbiorowych, czy brać z uczniami udział w różnych akcjach poza szkołą. - Za te wszystkie dodatkowe zajęcia nauczyciel nie otrzymuje dodatkowej wypłaty - podkreśla Broniarz. Jak tłumaczy szef ZNP także wycieczka szkolna należy do zajęć dodatkowych. Nie ma natomiast reguły jeśli chodzi o kółka zainteresowań, takie jak np. kółko angielskiego, zajęcia teatralne czy szkolny chór. - Jeśli statut szkoły przewiduje, że koła zainteresowań są wpisane do czasu pracy, to nauczyciel będzie je prowadzić. Jeśli nie ma ich w tym dokumencie - nauczyciel nie musi tego robić - mówi Sławomir Broniarz. To nie koniec akcji Do tej pory do ZNP nie wpłynął żaden pozew od rodziców, którzy grozili, że podadzą związek do sądu za to, że ich dzieci nie mogą chodzić do szkoły. - Dostajemy listy o charakterze politycznym i impertynenckie, typu "ty bolszewiku" - mówi prezes ZNP. Związkowcy zapowiadają, że najbliższe miesiące to czas na przegrupowanie i wzmocnienie sił. We wrześniu nauczyciele mają znów rozpocząć zawieszoną akcję strajkową, by skutecznie wywalczyć nie tylko podwyżki zasadniczego wynagrodzenia (od 700 do 900 zł w zależności od stopnia awansu), ale także systemowe zmiany w oświacie.