Wśród absurdów, które wskazują lekarze jest to, że poza pakietem znajdują się nieuleczalnie chorzy na raka leczeni paliatywnie oraz pacjenci z nawrotem choroby. Z kolei pacjent z dwoma rodzajami raka, z zieloną kartą onkologiczną, może leczyć tylko jeden nowotwór. Lekarze zwracają też uwagę, że pakiet skutkuje tym, że pacjenci z rakiem są wypychani poza system i ustawiani w długich kolejkach, choć pakiet onkologiczny miał gwarantować im diagnostykę w 9 tygodni. System nie przewiduje też, że chory może mieć dwa rodzaje raka. Jak mówi profesor Lucyna Kępka z olsztyńskiego Centrum Onkologii, znaczący był przypadek chorego z rakiem płuca, któremu badanie PET wykazało jeszcze raka jelita grubego. - Zmian w jelicie grubym nie mogę diagnozować, bo karta DiLO nakazuje zacząć leczenia raka płuca. A w momencie, gdy zaczynam leczyć raka płuca, to nie mogę zrobić żadnych badań. Takich pacjent miał pecha - dodaje. Kolejny absurd polega na tym, że chorzy z nawrotem raka - a jest to prawie połowa pacjentów - po powrocie do szpitala, stają w kolejce. W pakiecie nie ma już dla nich miejsca. System nie dopuszcza też, żeby pacjent mógł zmienić lekarza po zebraniu się konsylium. To oznacza, że leczenie musi odbywać w szpitalu, gdzie odbyło się konsylium, nawet jeśli radioterapię czy chemioterapię chory mógłby przyjmować bliżej domu. Według profesor Kępki, kolejnym absurdem jest zmuszanie pacjenta, by leczył się u raz wskazanego w systemie lekarza. - To odbiera pacjentowi konstytucyjne prawa - mówi lekarka. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/mariusz-piekarski" target="_blank">Mariusz Piekarski</a>