zachorował. Przyjaciele Litwinienki twierdzą, że zabił go płatny zabójca wynajęty przez Kreml. Jak pisze "Times", domniemany morderca przyleciał do Londynu z fałszywym paszportem i podobno wsypał truciznę do filiżanki herbaty, którą zrobił Litwinience w pokoju hotelowym. Litwinienko zdążył ponoć przed śmiercią 23 listopada przekazać policji najważniejsze szczegóły dotyczące podejrzanego. Policja nie opublikowała zdjęć podejrzanego, ale "opisano go jako potężnie zbudowanego mężczyznę po 30-tce o charakterystycznych środkowoazjatyckich rysach i krótko obciętych, ciemnych włosach" - pisze "Times". Podobno leciał tym samym samolotem co Dmitrij Kowtun, rosyjski biznesmen, z którym Litwinienko spotkał się także 1 listopada. Były agent KGB i przyjaciel Litwinienki Oleg Gordijewski, który ściśle współpracował z policją w trakcie śledztwa, powiedział, że podejrzany użył prawdopodobnie litewskiego lub słowackiego paszportu. - Nie zameldował się przy użyciu tego paszportu w żadnym londyńskim hotelu i wyjechał używając innego paszportu - dodał. Były agent FSB Aleksandr Litwinienko, który w 2000 roku zbiegł do Wielkiej Brytanii, zmarł 23 listopada w Londynie w wyniku otrucia polonem 210. Przed śmiercią oskarżył o zlecenie zabójstwa prezydenta Rosji Władimira Putina.