Belgijskie media donoszą, że ranni zostali Kurdowie, przeciwnicy polityki prezydenta Recepa Erdogana. Stan jednej z osób oceniany jest jako ciężki, to kobieta ugodzona nożem w szyję. Rzecznik policji powiedział agencji AFP, że rannych przewieziono do szpitala. Odmówił jednak podania dokładnej liczby poszkodowanych i informacji o ich stanie.Uczestnicy zamieszek to osoby, które przyszły do ambasady, by oddać głos w referendum dotyczącym zmian w konstytucji, zwiększających władze prezydenta. Z relacji świadków wynika, że do zamieszek doszło, gdy zwolennik zmian wywiesił niedaleko ambasady transparent z napisem - TAK. Grupa Kurdów próbowała go zerwać i starła się ze zwolennikami Erdogana, jeden z nich zaatakował wtedy nożem. Premier Belgii Charles Michel potępił zamieszki. "Nie pozwolimy na przenoszenie tureckich problemów do Belgii" - napisał na jednym z portali społecznościowych. Turecka ambasada nie komentuje zamieszek.Starcia ostro potępił premier Belgii. Charles Michel ostrzegł, że jego rząd nie będzie tolerował przemocy i przenoszenia tureckich konfliktów do Belgii. Referendum w Turcji Zamieszki przed turecką placówką mają związek z referendum w sprawie reformy tureckiej konstytucji, która ma wzmocnić władzę prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Głosowanie odbędzie się w Turcji 16 kwietnia, jednak obywatele Turcji mieszkający w Belgii i innych krajach europejskich mogą głosować od 27 marca do 9 kwietnia w tureckich konsulatach.Reforma konstytucji zakłada m.in., że prezydent będzie jednocześnie szefem państwa i rządu, będzie mógł sprawować władzę za pomocą dekretów, a także rozwiązywać parlament. Wzrośnie także jego wpływ na wymiar sprawiedliwości.Jeśli dojdzie do zmiany systemu politycznego, sprawowanie urzędu prezydenta nadal będzie ograniczone do dwóch kadencji, ale ich liczenie rozpocznie się na nowo od wyborów zaplanowanych na listopad 2019 roku. Teoretycznie więc dzięki tym zmianom prezydent Recep Tayyip Erdogan będzie mógł pozostać przy władzy przynajmniej do 2029 roku.