Przypomnijmy, że 23-letni Saifedin Rezgui, student wydziału inżynierii na uniwersytecie w Kairuan, w piątek w południe pojawił się z kałasznikowem na plaży hotelu w Susie i otworzył ogień do turystów. Zabił 39 osób, drugie tyle poważnie ranił. Sam zginął od kul tunezyjskiego policjanta. Jednym ze świadków tragicznego zdarzenia był Amir Ben Hadj Hassine, który mieszka niedaleko plaży, na której dokonano mordów. "Między pierwszym strzałem, a odgłosem kuli, która zabiła zamachowca, minęło jakieś 40-45 minut" - powiedział AFP zszokowany 22-latek. 16-letni kuzyn Amira Ben Hadj Hassine'a widział na własne oczy, jak terrorysta morduje turystów. "Byłem wtedy na plaży. Zauważyłem mężczyznę, który wbija parasol do piasku, tak jak każdy plażowicz. Chwilę później wyciągnął kałasznikowa i zaczął strzelać" - powiedział nastoletni Malek. "Ludzie na plaży poderwali się z leżaków, by zobaczyć, co się dzieje. Później widziałem, jak zabija turystów. Na twarzy widniał mu wielki uśmiech. Zaczęliśmy uciekać, a on zmierzał prosto w stronę hotelu" - kontynuuje młody Tunezyjczyk. 21-letni Seif był zszokowany spokojem zamachowca. "Sprawiał wrażenie zupełnie wyluzowanego. Strzelał z takim spokojem i radością, jakby słuchał muzyki albo tańczył. W pewnym momencie znalazłem się bardzo blisko niego. Popatrzył na mnie i powiedział, bym uciekał, bo nie przyszedł tutaj po mnie" - relacjonuje serwisowi AFP. Świadkowie zdarzenia przyznali, że terrorysta strzelał wyłącznie do turystów, a oszczędzał Tunezyjczyków. Tym doniesieniom zaprzeczyły władze informując, że wśród rannych są również obywatele Tunezji. Na miejscu zdarzenia jako pierwszy pojawił się policyjny statek z dwoma funkcjonariuszami na pokładzie. Według świadków, funkcjonariusze zeszli na plażę dopiero po tym, jak ustały strzały. Z obawy przed terrorystą wciąż jednak nie chcieli wejść do hotelu. "Namawialiśmy uzbrojonego agenta policji, by wszedł do budynku. Bał się i nie chciał strzelać. Jeden z pracowników hotelu wziął jego broń i starał się postrzelić terrorystę. Okazało się jednak, że broń nie zadziałała" - ujawnia Amir Ben Hadj Hassine. Taką wersję wydarzeń potwierdza również Seif. "Hotelowy animator powiedział policjantowi, by ten pozwolił mu wziąć broń i zabić zamachowca" - opowiada. Inni świadkowie twierdzą, że policjant potknął się o parasolkę i przewrócił, wypuszczając broń z ręki. Pracownik hotelu podniósł pistolet i próbował postrzelić sprawcę. Amir Ben Hadj Hassine był przerażony, gdy ujrzał terrorystę powracającego na plażę. "Byłem w szoku, że minęło tyle czasu, a na miejscu wciąż nie ma większej liczby policjantów. Przecież teren hoteli jest regularnie patrolowany. To nieprawdopodobne, że policja nie pojawiła się na czas" - dziwi się. Według tunezyjskich władz, które nie chciały komentować rewelacji rozmówców AFP, wzmocnione siły policji pojawiły się na miejscu już w "siedem-osiem minut" od pierwszych strzałów. Jak widać, relacje świadków są zupełnie inne.