Tunezyjski premier Habib Essid poinformował, że wśród ofiar, które udało się zidentyfikować, jest Polak, a także 5 Japończyków, 4 Włochów, 2 Kolumbijczyków i po jednej osobie z Australii, Hiszpanii oraz Francji. Na razie nie wiadomo nic o dwóch pozostałych osobach. Informacje te są jednak sprzeczne z komunikatem włoskiego MSZ. Ministerstwo poinformowało, że w zamachu zginęły 3, a nie 4 osoby z Włoch. Z kolei Hiszpania informowała o 2 ofiarach, a nie - jak podaje Essid - o jednej. MSZ potwierdza informacje o Polakach - Wśród turystów, którzy zginęli w Tunezji, są Polacy - potwierdził rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Wojciechowski. Nie chciał jednak podać dokładnej liczby, ponieważ - po ustaleniu tożsamości ofiar - w pierwszej kolejności będą zawiadamiane rodziny zmarłych. Polska wysyła specjalny zespół do Tunisu W ciągu kilku godzin wyjedzie z Warszawy specjalny zespół, który ma pomóc polskim obywatelom. W zespole znajdzie się m.in. 4 psychologów, 2 lekarzy i 5 pracowników polskiej służby konsularnej . - Zespół zajmie się tymi, którzy już są bezpieczni, wyszli cało z tej sytuacji - to grupa około 20 osób. Będziemy udzielać im pomocy psychologicznej, ponieważ mogą być w szoku - mówił rzecznik MSZ. - Chcemy także pomóc rannym, ocenić ich stan zdrowia oraz to, czy rokują na powrót do kraju w najbliższych dniach - tłumaczył. Polacy wśród zabitych i rannych - W tej chwili mamy informację o 11 rannych polskich obywatelach. Wszystkie te osoby przebywają w szpitalach. Trzy osoby przeszły operację. Pozostałe osoby mają rany postrzałowe, ortopedyczne, są w dobrym stanie - poinformował rzecznik MSZ. Jak podkreślił, lekarze, którzy pojadą z zespołem, sprawdzą, czy te osoby nadają się do transportu do kraju. - 20 osób mamy zidentyfikowanych. To są osoby, które wyszły z ataku bez szwanku. Mamy ich nazwiska. Te osoby są policzone - mówił Wojciechowski. Ostrzeżenia MSZ nadal aktualne Przypomniał, że ostrzeżenia MSZ są nadal aktualne. - Prosimy turystów o to, by przed udaniem się w podróż, sprawdzali, jaki stan bezpieczeństwa panuje w kraju, do którego się udają. Apelujemy do Polaków, by nie lekceważyli tego, co staramy się w takich komunikatach przekazać - mówił.