Nastroje podsycają wiadomości zza Atlantyku o ataku w San Bernardino w Kalifornii. Stąd mobilizacja tysięcy funkcjonariuszy policji i żandarmerii. W Paryżu spośród sześciuset piętnastu biur wyborczych około stu uznano za potencjalne cele ataków. Znajdują się one w pobliżu miejsc kultu bądź ośrodków kultury w dzielnicach będących widownią listopadowych aktów terroru. Merostwo Paryża na wzmocnienie środków bezpieczeństwa przeznaczyły sto tysięcy euro. Zamachy mają także wpływ na nastroje polityczne. Popularność prezydenta Francoisa Hollande’a gwałtownie wzrosła w związku z jego postawą w obliczu tragedii, ale nie przekłada się to na dobre notowania przedwyborcze dla socjalistów. Do rangi faworyta urośli kandydaci Frontu Narodowego - zwolennicy zamknięcia granic i rozprawy z imigracją.