O prawo do utworzenia lokalnego rządu będą walczyć dwie opcje - nacjonalistyczna i konstytucyjna. Pierwszej zależy na znalezieniu drogi do uniezależnienia regionu. Drugiej - na zostaniu autonomią, ale w Hiszpanii. Z sondaży wynika, że szanse obu bloków są wyrównane. Jednak rytm kampanii wyborczej nie był wyznaczany przez polityków, ale przez organizację ETA. W pierwszym tygodniu przedwyborczej walki zginął przedstawiciel rządzącej w Hiszpanii partii ludowej, w piątek o północy, w momencie zamknięcia kampanii, w Madrycie wybuchła bomba. Rannych został kilkanaście osób. Baskowie wybiorą 75 deputowanych do regionalnego zgromadzenia. Lokale wyborcze zostały otworzone o godzinie 8.00 i zastaną zamknięte o godzinie 18.00. Wyniki elekcji znane będą zapewne już w nocy. Jak podała wczoraj lokalna komisja wyborcza, około 82 tysiące wyborców wybrało drogę głosowania pocztą, co może oznaczać, że mieszkańcy kraju Basków obawiają się niepokojów bądź aktów terroru w dzień elekcji. Baskijska organizacja ETA - nazwa ta jest skrótem od starobaskijskiej nazwy Ojczyzna i Wolność Basków - jest odpowiedzialna za śmierć od 1968 roku ponad 800 osób. ETA walczy o oderwanie od Hiszpanii i Francji ziem Basków, na których chce proklamować niezależne państwo. Rząd Hiszpanii, który przyznał Krajowi Basków znaczną autonomię, wyklucza oderwanie tych ziem od kraju. Po kilkumiesięcznym rozejmie, ETA w styczniu tego roku ponownie wróciła do akcji zbrojnych, przede wszystkim zaś do aktów terroru, wymierzonych przeciwko hiszpańskiej administracji. Zerwanie rozejmu stało się głównym powodem rozpisania przez umiarkowanego przywódcę kraju Basków - Juana Jose Ibarretxe wyborów na rok przed terminem. Partia Ibarretxe - Narodowa Partia Basków opowiada się za dalszym rozszerzeniem autonomii lecz odrzuca metody, stosowane przez ETA. Nacjonaliści liczą na reelekcję w dzisiejszych wyborach.