Pierwszego dnia procesu przebieg zdarzeń z 27 sierpnia 2016 roku relacjonowała prokurator Rosina Cottage. W sądzie pokazano również zapis z monitoringu miejskiego. Według ustaleń prokuratury, Arkadiusz J. wraz z dwoma kolegami siedział na ławce, gdzie jedli pizzę na wynos i spożywali alkohol. Jóźwik z kolegą pił wódkę, a trzeci z Polaków - piwo. Nieopodal stali nastolatkowie z rowerami. W pewnym momencie rzucili jakimś przedmiotem w kierunku Polaków i między dwiema grupami wywiązała się zaczepna rozmowa. Nastolatkowie natrząsali się z angielskiego Polaków i zaczęli krążyć wokół nich na rowerach. To zdenerwowało kolegę Jóźwika, który był najbardziej pijany w tym towarzystwie i prawdopodobnie zaczął odgrażać się grupie nastolatków. Pijany Polak przewrócił się jednak o własne nogi i właśnie wtedy 15-latek (dziś ma 16 lat) zaszedł Arkadiusza J. od tyłu i uderzył go pięścią w tył głowy - "ciosem Supermana", jak to określono podczas rozprawy. Według prokuratury, 15-latek nie przypuszczał, że w ten sposób doprowadzi do śmierci Jóźwika, który zmarł dwa dni później w szpitalu. Jednak, jak podkreśliła prokurator, nie było żadnego uzasadnienia dla zastosowania przemocy, Polacy nie byli agresywni, a nastolatek z premedytacją zaatakował J., chcąc go powalić na ziemię.