Jest to o tyle niepokojące, iż wcale nie starali się oni specjalnie zamaskować podejrzanych przedmiotów. Jeden z inspektorów rządowego Departamentu Transportu przeszedł przez elektroniczną bramkę z pistoletem po prostu włożonym w spodnie. Wprawdzie metalowy przedmiot uruchomił alarm, ale pilnujący bezpieczeństwa strażnicy nie zdołali wykryć broni. Podobny eksperyment przeprowadzono z dokładną imitacją bomby. Pakunek wraz z bateriami został bez zastrzeżeń przepuszczony przez aparat rentgenowski na lotnisku i mógł z powodzeniem dostać się na pokład samolotu. Stanstead jest czwartym największym portem lotniczym w Wielkiej Brytanii. Paradoksalnie właśnie tam, zgodnie z poleceniem brytyjskiego MSW, kierowane są maszyny, które dopuszczane są na terytorium Zjednoczonego Królestwa na skutek zamachów terrorystycznych. Po kompromitujacym eksperymencie rządowych inspektorów, strażników na lotnisku czeka teraz wzmożone szkolenie. Posłuchaj korespondenta RMF FM z Londynu, Bogdana Frymorgena: