Jak podaje Reuters, 39-letni Siraj Ibn Wahhaj porwał swojego trzyletniego syna z domu matki i wywiózł do znajdującej się na odludziu komuny, gdzie mieszkał z członkami rodziny. Dziecko już wtedy było poważnie chore. Jak wynika z ustaleń śledczych, chłopiec zmarł w trakcie rytuału wypędzania złych duchów. Ojciec położył rękę na głowie chłopca i recytował wersy z Koranu. Jak zeznał jeden z synów 39-latka, dorośli członkowie komuny wierzyli, że chłopiec odrodzi się jako Jezus i stanie na czele "brutalnych ataków". Celem ataków miały być "system finansowy, służby bezpieczeństwa i system edukacji". Prokuratura zamierza dowodzić w sądzie, że rodzina planowała strzelaniny w szkołach. Na razie zarzut związany z porwaniem dziecka usłyszał Siraj Ibn Wahhaj, a także czworo innych członków rodziny. Nikt nie został oskarżony w związku z samą śmiercią trzylatka. 11 dzieci, które żyły w komunie, trafiło do ośrodków opiekuńczych. Oceniono, że były zaniedbane i wygłodzone. Lokalna policja już wcześniej miała styczność z tą rodziną. Gdy zostali zatrzymani do kontroli, w ich samochodzie znaleziono broń. Ibn Wahhaj tłumaczył, że jako prywatny ochroniarz ma na nią zezwolenie.