Agencje powołują się na informacje podane japońskim dziennikarzom w Phenianie przez miejscowego notabla, który miał oświadczyć, iż termin wizyty amerykańskiego prezydenta w Korei Północnej został ustalony w takim właśnie terminie. Clinton w listopadzie planuje podróż do Wietnamu i Brunei - stąd też już wcześniej sugerowano, iż być może dojdzie do połączenia obu wizyt. Wczoraj jednak rzecznik Białego Domu dementował wszelkie informacje w sprawie podróży, zastrzegając, iż plany Clintona w tym względzie zależeć będą od wyników rozmów, jakie prowadzi obecnie w Phenianie sekretarz stanu USA Madeleine Albright. Japońska agencja Kyodo twierdzi, że w czasie rozmów w Phenianie Madeleine Albright i przywódcy Korei uzgodnili już datę przybycia Billa Clintona. Nieoficjalnie mówi się też, że amerykański prezydent nie przyjedzie z pustymi rękami. Ma zaoferować około trzystu milionów dolarów rocznie w kredytach i pomocy ekonomicznej. Zapewne właśnie szczegóły planowanej wizyty są tematem drugiego spotkania amerykańskiej sekretarz stanu z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Ilem. Po wczorajszej pierwszej rundzie negocjacji Albright była wyraźnie zadowolona - mimo, że rozmowy dotyczyć miały trudnej kwestii koreańskich zbrojeń nukleranych: "Chcemy, aby wszystkie kraje regionu czuły się bezpiecznie i nie obawiały się konfliktu ani wojny. Chcemy też zaprząc nowoczesne technologie, aby pomagały wszystkim ludziom w lepszym i bogatszym życiu". Zadowolenie pani Albright oznacza najprawdopodobniej, że Kim Dzong Il zgodził się na propozycję Waszyngtonu. Amerykanie gotowi są udostępnić Korei Północnej cywilne technologie nuklerane, potrzebne do budowy elektrowni jądrowych. W zamian chcą jednak porzucenia prac nad koreańskimi rakietami balistycznymi i pełnego dostępu do reaktorów dla międzynarodowych inspektorów.