Wcześniej ukraińskie lotnictwo wojskowe zapowiedziało, że manewry odbędą się w dniach 1-2 grudnia i uprzedziło linie lotnicze, by nie korzystały w tym czasie z przestrzeni powietrznej Ukrainy w tym regionie. W odpowiedzi na te plany 25 listopada rosyjskie Ministerstwo Obrony wezwało na rozmowę ukraińskiego attaché wojskowego w Moskwie, zaś 26 listopada wręczono mu notę protestacyjną. W środę "Dzerkało Tyżnia" poinformowało, z powołaniem na źródła w Ministerstwie Obrony w Kijowie, że w nocie zawarte były jawne groźby wobec Ukrainy. "W razie przeprowadzenia przez Ukrainę manewrów rakietowych w rejonie granicy rosyjsko-ukraińskiej na Krymie Rosja grozi Kijowowi atakiem rakietowym" - napisał tygodnik. "Jeśli Ukraina przeprowadzi takie manewry, strona rosyjska będzie, po pierwsze, zestrzeliwała ukraińskie rakiety. Po drugie zaatakuje ukraińskie wyrzutnie rakiet" - czytamy. Komentując te doniesienia sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeksandr Turczynow oświadczył wcześniej, że według prawa międzynarodowego przestrzeń powietrzna Rosji sięga jedynie do połowy Cieśniny Kerczeńskiej, która łączy Morze Azowskie z Morzem Czarnym. "Histeria Rosji, że Ukraina, wbrew umowom międzynarodowym, jednostronnie podjęła decyzję o manewrach rakietowych w "suwerennej przestrzeni powietrznej Federacji Rosyjskiej" pozbawiona jest zdrowego rozsądku" - powiedział Turczynow. Należący do Ukrainy Krym został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji militarnej i referendum na półwyspie, którego wyników nie uznały ani władze w Kijowie, ani państwa zachodnie.