"Mam ogromną nadzieję, że nasi zagraniczni koledzy przybędą jutro, albo pojutrze, by pomóc nam w prowadzeniu śledztwa" - powiedziała w środę na konferencji prasowej. Wyjaśniła, że Amerykanie mają dobrych fachowców zajmujących się wyjaśnianiem zamachów przeprowadzonych z użyciem materiałów wybuchowych.Dekanoidze poinformowała, że po zabójstwie Szeremeta powołano międzyresortową grupę, w skład której weszli przedstawiciele policji, prokuratury i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Przyznała jednocześnie, że na razie nie udało się ustalić sprawców, ani zleceniodawców zabójstwa. "Po konferencji będę kontynuowała rozmowy z naszymi kolegami z FBI i obiecuję, że gdy tylko uzyskamy nowe wiadomości, to o nich poinformujemy" - podkreśliła szefowa ukraińskiej policji. 44-letni Szeremet zginął w środę rano, gdy samochód, którym jechał eksplodował w samym centrum Kijowa, na skrzyżowaniu ulic Bohdana Chmielnickiego i Iwana Franko. Do zdarzenia doszło około godz. 7.45 czasu lokalnego (godz. 6.45 czasu polskiego). Według ustaleń śledczych w pojeździe umieszczony był ładunek wybuchowy. Samochód należał do szefowej gazety internetowej "Ukraińska Prawda", Ołeny Prytuły. Nie było jej w aucie w chwili eksplozji. Szeremet i Prytuła, którzy prywatnie byli parą, w ostatnim czasie skarżyli się na to, że są śledzeni. Szeremet - dziennikarz, autor filmów dokumentalnych i książek - karierę dziennikarską rozpoczął na Białorusi, a jego krytyczne materiały o rządach prezydenta Alaksandra Łukaszenki i konflikt z władzami sprawiły, że wyjechał z tego kraju i przez lata mieszkał w Rosji. Był założycielem opozycyjnego portalu internetowego Biełorusskij Partizan. W ostatnich latach mieszkał na Ukrainie, gdzie pracował dla "Ukraińskiej Prawdy" i był prezenterem radia Wiesti.