Po krótkich konsultacjach przywódca partii, były premier Wiktor Janukowycz ogłosił, że parlament zostanie jednak odblokowany, lecz tylko na 1,5 godziny. - Należy przyjąć ważne dla społeczeństwa ustawy socjalne - powiedział dziennikarzom. Dodał, że jego ugrupowanie nadal sprzeciwia się planom władz związanym ze zbliżeniem Ukrainy z NATO i po przegłosowaniu ustaw socjalnych parlament ponownie zostanie zablokowany. Tymczasem, zdaniem polityków prozachodniej koalicji, przyczyną zmieniającego się stanowiska Partii Regionów w rzeczywistości nie było NATO ani sprawy socjalne, lecz to, że poczuli się urażeni usunięciem z sali posiedzeń niebieskich i żółtych baloników. - Wszystko jest bardzo proste. Naszym kolegom (z Partii Regionów) nie spodobało się, że z sali posiedzeń uprzątnięto ich symbole - oznajmił szef klubu parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko, Iwan Kyryłenko. - Jeśli nasi oponenci nadal chcą bawić się balonikami, niech nawet z nimi śpią - dodał polityk. Kilka minut później baloniki powróciły do izby, a posłowie Partii Regionów zwolnili trybunę i wrócili na swe miejsca. Przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk otworzył obrady. Deputowani Partii Regionów zablokowali we wtorek trybunę parlamentu już po raz czwarty w ciągu miesiąca. Jeszcze rano wydawało się, że posiedzenie izby odbędzie się bez problemów. Deputowani Partii Regionów dali się bowiem wyprzedzić Jaceniukowi, który zajął swoje miejsce w prezydium na 1,5 godziny przed przybyciem opozycji. Krok Jaceniuka zaskoczył opozycyjnych deputowanych, jednak nie na długo. Kiedy próbował on ogłosić początek obrad, wyłączono mu mikrofon. Gdy starał się wygłosić bez mikrofonu formułę otwierającą posiedzenie, w ruch poszły gwizdki, trąbki i inne urządzenia zagłuszające jego słowa. W tej sytuacji Jaceniuk opuścił prezydium i oburzony wyszedł z sali. Deputowani z partii Janukowycza, blokując prace parlamentu od 18 stycznia, sprzeciwiają się planom pogłębienia współpracy Ukrainy z NATO, forsowanym przez koalicję Bloku Julii Tymoszenko i proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona. Tak jak poprzednio, posłowie Partii Regionów przynieśli we wtorek do sali posiedzeń dwa transparenty, na których wymalowali hasło "NATO nie przejdzie". Zupełnie nowym elementem, oprócz gwizdków i trąbek, były niebieskie i żółte balony z przekreślonym napisem "NATO" i umieszczonym niżej słowem "NIE". Opozycja blokuje parlament, domagając się odwołania tzw. listu trojga do sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera. Prezydent Wiktor Juszczenko, premier Julia Tymoszenko i przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk poprosili w nim o przyłączenie Ukrainy do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP) już na kwietniowym szczycie NATO w Bukareszcie. Juszczenko, Tymoszenko i Jaceniuk na razie nie chcą odwołać swego apelu. W odpowiedzi na nieustępliwość władz opozycja zadeklarowała w poniedziałek, że zwróci się do NATO z własnym listem, w którym poprosi o nieprzyjmowanie Ukrainy do MAP. Prorosyjska opozycja tłumaczy, że nie może postępować w sprawie współpracy z NATO wbrew opinii swych wyborców, którzy uważają, że Sojusz Północnoatlantycki jest organizacją agresywną, a jej działania skierowane są przeciwko "bratniej" Rosji. Według sondaży, z zamiarami obecnych władz w Kijowie, dążących do włączenia kraju do NATO, nie zgadza się ponad 50 proc. społeczeństwa.