Okazuje się, że praktycznie nie ma szansy na skierowanie tej sprawy do sądu, bo stanowe prawo, które miałoby chronić prawa molestowanych ofiar - głównie dzieci, jest za słabe. Nie przystaje w żaden sposób do absolutnie bezprecedensowego charakteru zbrodni, która - według samych dokumentów kościelnych - dotknęła blisko 800 osób w 45 miastach. Dodatkowe dowody wskazują, że liczba ofiar z pewnością przekracza tysiąc. Zdaniem prokuratora generalnego odpowiedzialność za to, co się stało, w istotnej części spada na kardynała Bostonu, Bernarda Law, który zrezygnował w grudniu minionego roku. O sprawie wiedziało w ciągu tych lat wielu hierarchów, którzy nie podjęli żadnych kroków, by dalszym, podobnym przypadkom zapobiec. Skandal wywołał w ubiegłym roku powszechne poruszenie w społeczeństwie amerykańskim. Ustalenia raportu i fakt, że winnych karygodnych zaniedbań właściwie nie można pociągnąć do odpowiedzialności, z pewnością wywoła dalsze oburzenie. Do tej pory w sądach znalazło się 500 pozwów cywilnych, w których ofiary pedofilów domagają się od bostońskiej archidiecezji odszkodowań.