"Dramatyczne zdarzenia na Ukrainie są dla nas też - w sensie administracyjnym, organizacyjnym - bardzo poważnym wyzwaniem" - powiedział premier na spotkaniu z wojewodami w Warszawie. "Nie ulega wątpliwości, że tzw. referenda w okręgach donieckim i ługańskim to jest kolejny etap rozbioru państwa ukraińskiego" - podkreślił Tusk. "Kiedy ostatni raz się spotkaliśmy, scenariusz rozbijania państwa ukraińskiego był czymś przewidywany, ale jeszcze niedokonanym. Kiedy spotkaliśmy się ostatni raz, byliśmy po aneksji Krymu, ale nasze informacje wskazywały, że to nie jest koniec ukraińskiego dramatu" - mówił Tusk, zwracając się do wojewodów. Jak dodał, "niestety zły scenariusz się na naszych oczach realizuje". Zdaniem Tuska polski rząd nie ma wątpliwości, że "mamy do czynienia z wyrafinowaną, niespotykaną do tej pory formą agresji". "Te tzw. referenda nie mają absolutnie nic wspólnego z demokracją. To wyjątkowo brutalna kpina z demokracji" - ocenił premier. "Bez dbałości o szczegóły i pozory rozbija się na naszych oczach państwo, używając sztafażu demokratycznego w sposób prowokacyjny dla międzynarodowej opinii publicznej" - uważa Tusk. Według niego "wygląda to na demonstrację dość brutalnej siły, a nie próbę zakamuflowania własnych działań". Zapewnił jednocześnie, że Polska nie uzna wyników "tych pseudoreferendów". Jak argumentował, "nie spełniono żadnych norm". "Mam nadzieję, że tutaj - inaczej niż w przypadku aneksji Krymu - już nikt na świecie nie może mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z brutalną ingerencją w wewnętrzne sprawy jednego państwa przez drugie państwo" - oświadczył szef rządu. "Kryzys ukraiński będzie miał charakter permanentny i nawet jeśli opinia międzynarodowa i polska opinia publiczna będą przyzwyczajały się do tego konfliktu i rozbijania państwa ukraińskiego, to wy jako przedstawiciele administracji nie możecie uznać, że sytuacja jest normalna" - zwrócił się premier do wojewodów. Jak przekonywał, napięcie na Wschodzie i próba podziału Ukrainy "będą miały konsekwencje w Polsce". "Wszystkie ustalenia organizacyjnej mobilizacji, szczególnie w województwach granicznych, pozostają w mocy" - podkreślił szef rządu. W tym kontekście wymienił granicę z Ukrainą i z obwodem kaliningradzkim. "Przestrogi, by pamiętać możliwości prowokacji czy próby obniżania reputacji państwa polskiego pozostają w mocy" - dodał Tusk. Komisje wyborcze w Doniecku i Ługańsku podały, że frekwencja w niedzielnych głosowaniach wyniosła - odpowiednio - 74,87 i 81 proc. Jak poinformowały, według wstępnych rezultatów za niepodległością obwodu donieckiego opowiedziało się 89,07 proc. uczestniczących w plebiscycie, a obwodu ługańskiego - 95,98 proc. Władze Ukrainy, UE i USA uznały referenda za nielegalne.