Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji przypomniała Turcji, która jest państwem kandydującym do Wspólnoty, że powinna postępować zgodnie z demokratycznymi standardami. - Każdy kraj, a szczególnie ten, które negocjuje wejście do Unii, musi zagwarantować podstawowe prawa, w tym także wolność wypowiedzi - czytamy w oświadczeniu. Czy ostatnie wydarzenia w Ankarze będą miały wpływ na przebieg nadzwyczajnej narady przywódców Unii i Turcji? Korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka donosi, że raczej trudno sobie wyobrazić, by jutro ktokolwiek na szczycie odważył się otwarcie skrytykować władze w Ankarze. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> desperacko potrzebuje bowiem Turcji w skutecznej walce z kryzysem migracyjnym. W przeszłości Unia, w trosce o interesy i dobre relacje, nie krytykowała otwarcie na przykład Chin czy Rosji, mimo apeli organizacji międzynarodowych. Jeśli chodzi o Turcję, to Unia oczekuje, że władze w Ankarze zamkną granice dla uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu próbujących przedostać się na Stary Kontynent. Unia chce też, by Turcja przyjmowała imigrantów zarobkowych, którzy nie otrzymali azylu w Europie.