Według oficjalnych danych, od poniedziałku w pożarach zginęło około 80 osób. Wśród zabitych są całe rodziny z dziećmi. W wyniku pożarów zginęło między innymi dwoje Polaków - zatonęła łódź, na której była matka z synem po ewakuacji z hotelu na terenach zagrożonych pożarem. Liczba ofiar śmiertelnych pożarów będzie najpewniej znacznie wyższa, bo zaginionych jest wiele osób. Większość ofiar to ludzie, którzy z powodu pożarów zostali uwięzieni w swoich domach lub samochodach. Pozostali utonęli w morzu, uciekając przed płomieniami. Ponad 700 osób, które chroniąc się przed żywiołem, utknęły na plażach i skalistych odcinkach wybrzeża, zostało uratowanych przez rybaków, grecką straż przybrzeżną i zwykłych urlopowiczów na pontonach. Przeczytaj więcej: Tragiczne pożary w Grecji. Wśród ofiar Polacy 26 ciał razem Ogień - szalejący nie tylko w regionie Attyka blisko Aten, ale też w innych częściach kraju, a zwłaszcza w Koryncie i na Krecie - zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości. Z dotychczasowych doniesień wynika, że najbardziej ucierpiała Rafina - portowe miasto leżące na wschód od Aten. W pobliżu Rafiny pracownicy Czerwonego Krzyża odkryli we wtorek zwłoki 26 osób. Ciała znaleziono w pobliżu kilkunastu spalonych wraków samochodów, przy ścianie budynku, która również była zajęta ogniem. Najprawdopodobniej osoby te chciały uciec do morza, bo ich zwłoki znajdowały się około 30 metrów od linii brzegowej. "W jednym miejscu, aby się dostać na plażę, trzeba było zejść w dół bardzo stromą ścieżką. Ludzie szli w dół, a nad nimi już szalał ogień. Nie czekali więc na plaży, wchodzili dalej do morza, odpływali jak najdalej od brzegu, żeby się nie podusić, a tam wiał bardzo silny wiatr. Niektórzy się potopili. Inna grupa z kolei nawet nie zdołała dotrzeć na tę plażę, bo ścieżka już była zablokowana przez płomienie. To była właśnie ta grupa 26 osób, które odnaleziono wszystkich razem. Niektóre z nich w objęciach" - powiedziała PAP mieszkająca w Atenach dziennikarka Anna Leonhard-Benaki. "W Kinecie spłonęło kilkaset domów, w Mati - ponad tysiąc. Służby ratunkowe rozpoczęły ich przeszukiwanie. Muszą też sprawdzić wszystkie inne miejsc, w których ludzie mogli szukać schronienia przed płomieniami. Na pewno liczba ofiar będzie wyższa. Jest już oficjalna lista zaginionych" - powiedziała Leonhard-Benaki. Najnowsze informacje Dziesiątki osób uważa się za zaginione. Ogromne są też straty materialne - spłonęło ponad 2,5 tys. domów i setki samochodów. Przez całą noc wielu Greków poszukiwało swoich bliskich, którzy zaginęli w regionie Mati. Niektórzy z latarkami w rękach przeczesywali okolicę. Nie ma tam bowiem prądu ani wody. Ich dostawy mają zostać przywrócone w ciągu miesiąca. W poszukiwaniach zaginionych bierze udział straż pożarna i wojsko - w sumie 130 osób. Osoby, które biorą udział w akcji ratunkowej, twierdzą, że w następnych dniach wciąż mogą być znajdowane kolejne ofiary. Wielu mieszkańców, których domy zostały częściowo spalone, spędziło w nich noc w obawie o swój dobytek. Mimo wzmocnionych patroli policyjnych, w okolicy rozeszły się pogłoski, że mogą się tam pojawić złodzieje. Przygotowane zostały specjalne miejsca schronienia dla osób, które zostały bez dachu nad głową. Od wczoraj trwają zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy. Grecki rząd obiecał pomoc poszkodowanym, płynie ona także z innych krajów Unii Europejskiej.