W wystąpieniach na forum RB powtarzały się opinie, że w Jemenie osiągnięcie ugody politycznej jest możliwe. Stanowi to pierwszy krok do stabilizacji i pokoju. Nawoływano także do jedności w działaniach Rady Bezpieczeństwa. "Jemen to najgorszy na świecie kryzys humanitarny. W związku z czwartym rokiem konfliktu ponad 22 miliony osób - trzy czwarte ludności - potrzebuje pomocy humanitarnej i ochrony" - ocenił niedawno sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. We wtorek na temat rozwoju wydarzeń wypowiadali się m.in. specjalny wysłannik ONZ do Jemenu Martin Griffiths oraz podsekretarz organizacji ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej Mark Lowcock. Wskazywali na potrzebę negocjacji, pojednania, porozumienia i wzajemnych ustępstw stron konfliktu oraz przełożenia słów na czyny. Padały apele o ochronę ludności cywilnej oraz usunięcia przeszkód, w tym także biurokratycznych restrykcji, w dostarczaniu pomocy humanitarnej. Zaproszony na posiedzenie przedstawiciel Jemenu mówił o torpedowaniu wysiłków stabilizacyjnych rządu przez rebeliantów Huti. Stwierdził, że władze popierają wysiłki ONZ. Oskarżył Hutich m.in. o odrzucenie propozycji ws. środków budowy zaufania, a także o ograbianie konwojów z pomocą humanitarną oraz rekrutowanie dzieci. Wśród przedstawicieli Rady Bezpieczeństwa wypowiadających się na temat sytuacji w Jemenie był zastępca ambasadora RP przy ONZ Paweł Radomski. Zapewnił on, że Polska w pełni popiera ONZ w staraniach o wznowienie procesu politycznego w Jemenie. "Polska jest głęboko przekonana, że główną odpowiedzialnością tej Rady jest utorowanie drogi do pokojowego rozwiązania konfliktu. (...) Tylko autentyczne przyłączenie wszystkich do procesu politycznego w Jemenie może przynieść długotrwały pokój oraz położyć kres ogromnym cierpieniom cywilów, którzy wciąż ponoszą ciężar trwających działań wojennych" - akcentował. Radomski nakłaniał regionalne siły mające wpływ na strony konfliktu, aby zachęcały je do konstruktywnej współpracy z Martinem Griffithsem i jego misją oraz przystąpiły w dobrej wierze i bez warunków wstępnych do procesu pokojowego ONZ. Wezwał do powstrzymania się od akcji, które prowadzą do eskalacji walk. Radomski podkreślił także, że Polska mocno potępia ataki, w tym naloty, które dotykają ludność cywilną, a także wystrzeliwanie przez Huti pocisków balistycznych przeciw Arabii Saudyjskiej. Ambasador W. Brytanii przy ONZ Karen Pierce oceniła, że rośnie wpływ konfliktu w Jemenie na stabilizację w regionie. Nawiązała do ataków przy użyciu pocisków balistycznych zagrażających także ludności cywilnej Arabii Saudyjskiej. "Celowe kierowanie ich na obszary zamieszkane przez cywilów jest łamaniem prawa międzynarodowego, łamaniem międzynarodowego prawa humanitarnego. Wzywamy wszystkie strony zaangażowane w konflikt do przestrzegania prawa międzynarodowego" - mówiła. Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley zapewniała o poparciu jej kraju dla starań ONZ o polityczne rozwiązanie konfliktu. Wyraziła nadzieję, że strony zaangażują się w to bez warunków wstępnych. "Jemen jest sprawą, co do której dla nas wszystkich w Radzie Bezpieczeństwa powinno być łatwo się zgodzić. Jemen nie jest Syrią" - przekonywała. Odniosła się do ciężkiej sytuacji kraju, gdzie usługi rządowe, jak szkoły, szpitale niemal nie funkcjonują i brakuje wody pitnej. Podkreślała też, że znajdują tam bezpieczną przystań terroryści z Al-Kaidy i Państwa Islamskiego. Nawoływała do nasilenia humanitarnej akcji, która może utorować drogę do pokoju. Według ONZ wpływ kryzysu humanitarnego na położenie ludności jest dewastujący. 70 proc. mieszkańców żyje w biedzie, w porównaniu z 49 proc. w minionym roku. 18 milionów (60 proc.) nie ma poczucia bezpieczeństwa żywnościowego. 2,9 miliona dzieci i kobiet jest dotkniętych niedożywieniem. Liczba dzieci dotkniętych poważnym niedożywieniem wzrosła w ciągu ostatnich trzech lat o 90 proc. Według ONZ i innych źródeł od marca 2015 r. do grudnia 2017 r. w Jemenie zabito 8670-13600 osób, w tym ponad 5200 cywilów. Dwa miliony ludzi zostało przesiedlonych. 76 proc. z nich to kobiety i dzieci. Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska. Rebelianci z milicji Huti, wspierani przez Iran, kontrolują obecnie Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju. Sunnicka koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej zwalcza Hutich, zmierzających do obalenia prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego. Saudyjczycy chcą, by władzę w Jemenie całkowicie przejął prezydent Hadi. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski