- Myślę, że nie ma sensu oceniać każdego przejawu strumienia świadomości, które regularnie prezentuje <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-alaksandr-lukaszenka,gsbi,1060" title="Alaksandr Łukaszenka" target="_blank">Alaksandr Łukaszenka</a> na różnych platformach medialnych - oświadczył Kułeba, cytowany przez agencję Ukrinform. Jak dodał, Ukraina będzie oceniać działania Łukaszenki. - Jeśli <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bialorus,gsbi,2916" title="Białoruś" target="_blank">Białoruś</a> rzeczywiście uzna nielegalną aneksję Krymu przez Rosję, to zada nieodwracalny cios ukraińsko-białoruskim stosunkom - podkreślił. - Będziemy działać zgodnie z pełnym programem. Krym to nie jest ta kwestia, w której pozwalamy sobie na powściągliwość - zaznaczył szef ukraińskiej dyplomacji. Putin zaproponował Łukaszence odwiedzenie Krymu We wtorek Łukaszenka w wywiadzie udzielonym Dmitrijowi Kisielowowi, który jest uważany za czołowego propagandystę Kremla, powiedział: - Jeszcze wtedy (w przeszłości) powiedziałem, że Krym de facto jest rosyjski. Po referendum Krym stał się rosyjski de iure. Łukaszenka oświadczył, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> zaproponował mu odwiedzenie Krymu. Jak dodał, chciałby rozpocząć swoją wizytę od Sewastopola. - Jeśli prezydent Białorusi już tam przyjedzie, z prezydentem Rosji, o jakim jeszcze uznaniu może być mowa. Dla mnie to pytanie w ogóle nie istnieje - oznajmił Łukaszenka. Media państwowe na Białorusi zinterpretowały tę wypowiedź jako deklarację, że jego wizyta na Krymie będzie oznaczała uznanie aneksji półwyspu przez Rosję. Wchodzący w skład Ukrainy półwysep został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Pomimo sojuszniczych relacji z Moskwą i jej nacisków Mińsk unikał dotąd uznania aneksji Krymu.