O godzinie 12.15 czasu warszawskiego zgasł nad stadionem w Sydney olimpijski znicz. Symbolicznie porwał go i wzniósł w przestworza, w formie płonącej kuli, przelatujący nad miastem myśliwiec australijskich sił powietrznych. Na płycie stadionu zgromadzili się sportowcy z niemal 200 krajów świata. Za wspaniałe przeżycia, jakich dostarczyli miliardowej widowni, podziękował zawodnikom przewodniczący komitetu organizacyjnego - Michael Knight. Podkreślił on, że był to specjalny czas dla całej Australii. Podziękował także tysiącom pracowników komitetu i dziesiątkom tysięcy wolontariuszy. Przewodniczący MKOl, Juan Antonio Samaranch - po raz ostatni występujący na igrzyskach w tej roli - powiedział, zwracając się do gospodarzy, że odnieśli "fantastyczny sukces". - To były wasze igrzyska - podkreślił Samaranch, dziękując także szczególnie serdecznie tysiącom ochotników. - To moje ostatnie igrzyska jako przewodniczącego i nie mogły być lepsze. Jestem dumny i szczęśliwy, i oświadczam, że były to najlepsze i najwspanialsze igrzyska w historii. Dziękuję Sydney, Dziękuję, Australio - powiedział 80-letni szef MKOl. Samaranch przedstawił 11 tysiącom uczestnikom igrzysk zgromadzonym na stadionie nowych członków MKOl - ósemkę sportowców, wybranych podczas igrzysk w głosowaniu przeprowadzonym w wiosce olimpijskiej. Po wyprowadzeniu ze stadionu białej flagi olimpijskiej z pięcioma kołami i zgaszeniu znicza na płycie obiektu będącego przez dwa tygodnie główną areną zawodów, rozpoczęła się radosna zabawa, w której uczestniczą tysiące sportowców. Przebieg uroczystości zakończenia Igrzysk obserwował specjalny wysłannik sieci RMF do Sydney, Piotr Metz (posłuchaj): Ukoronowaniem wieczoru był gigantyczny pokaz ogni sztucznych.