W ocenie przedstawiciela Stanów Zjednoczonych ochrona ludzkiego życia i godności powinna być głównym celem prac Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Pressman podkreślił, że oburzenie wywołane ostatnim atakiem w Orlando w USA powinno być wykorzystane do zwiększenia działań na rzecz ochrony społeczności LGBT, "a nie tylko do potępiania terrorysty, który ich zabił". Sprzeciw Chin i Rosji Zastępca ambasadora USA wskazał na oenzetowską rezolucję, która przypomina państwom członkowskim ONZ o konieczności ochrony życia każdego człowieka i prowadzenia śledztw mających na celu wyjaśnienie morderstw. Pressman zaznaczył jednak, że "ciągle, kiedy temat ten jest podejmowany, pojawia się spór", czy należy w tym kontekście mówić też o kwestiach związanych z orientacją seksualną i tożsamością płciową. Agencja Associated Press podkreśla, że przeciwko zwiększaniu praw społeczności LGBT opowiadają się takie kraje jak <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chiny,gsbi,4231" title="Chiny" target="_blank">Chiny</a> i Rosja, a także państwa Bliskiego Wschodu. Sprawcą "żołnierz kalifatu" Dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS) przyznało się w poniedziałek na falach swojego radia Al-Bajan do strzelaniny w nocnym klubie dla gejów w Orlando na Florydzie. Jak oświadczono, ataku w Stanach Zjednoczonych dokonał "żołnierz kalifatu". W niedzielę komunikat o tym, że sprawca masakry w Orlando, zidentyfikowany jako Omar Mateen, był bojownikiem IS, zamieściła związana z dżihadystami agencja informacyjna Al-Amak. 29-letni Mateen urodzony w Nowym Jorku znajdował się w minionych latach w kręgu zainteresowania FBI, ale nie podjęto wobec niego żadnych kroków. W ataku, uznanym za najkrwawszy w historii USA, zginęło 50 osób, 49 ofiar i napastnik, i mniej więcej tyle samo zostało rannych. Mateen został zastrzelony przez funkcjonariusza specjalnej jednostki policji SWAT.