"Nie powinniśmy teraz podgrzewać atmosfery poprzez głośnie wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki" - powiedział Steinmeier w wywiadzie dla "Bild am Sonntag"."Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy Sojuszu" - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji, dodając, że "byłoby dobrze, gdybyśmy nie dostarczali za darmo pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji". Jego zdaniem zgubne byłoby "zawężanie spojrzenia do aspektów militarnych i szukanie zbawienia jedynie w polityce odstraszania". Historia uczy, że oprócz wspólnej woli do obrony musi istnieć gotowość do dialogu i kooperacji - napominał niemiecki polityk. Steinmeier opowiedział się za podjęciem z Rosją dialogu o korzyściach płynących z rozbrojenia i kontroli zbrojeń dla bezpieczeństwa w Europie. Jak podkreślił, należy włączyć Rosję do "międzynarodowego partnerstwa odpowiedzialności". Wśród zadań partnerstwa obejmującego także Moskwę wymienił niedopuszczenie do powstania irańskiej bomby atomowej, walkę z radykalnym islamem na Bliskim Wschodzie i stabilizację struktur państwowych w Libii. Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Aleksiej Puszkow uznał wypowiedź Steinmeiera za "głos rozsądku" wśród - jak to ujął - antyrosyjskiej histerii forsowanej przez NATO i jego sekretarza generalnego, byłego premiera Norwegii Jensa Stoltenberga. "Steinmeier wypowiedział się przeciwko kursowi Stoltenberga na straszenie Rosji. Zza kurtyny gróźb i histerii można usłyszeć nieco głosów rozsądku" - napisał Puszkow na Twitterze. Agencja Associated Press odnotowuje, że rosyjski prezydent Władimir Putin powiedział w piątek na forum ekonomicznym w Petersburgu, iż USA i ich sojusznicy wykorzystują kryzys ukraiński do "uzasadnienia egzystencji bloku północnoatlantyckiego". "Potrzebują zewnętrznego przeciwnika, zewnętrznego wroga, bo w przeciwnym wypadku jaki cel miałaby ta organizacja? Nie ma Układu Warszawskiego, nie ma Związku Radzieckiego, więc przeciw komu jest ona wymierzona?" - mówił Putin. Ministrowie obrony państw NATO potwierdzili we wtorek decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki i rozmieszczeniu czterech batalionów w Polsce i krajach bałtyckich. Ostateczne decyzje mają zostać ogłoszone na szczycie Sojuszu 8 i 9 lipca w Warszawie. Cztery bataliony trafią do Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. W piątek zakończyło się 10-dniowe ćwiczenie Anakonda-16. Były to największe manewry wojskowe w Polsce po 1989 r. Wzięło w nich udział ponad 31 tys. żołnierzy z 23 krajów, w tym ok. 12 tys. z Polski. W manewrach uczestniczyło 3 tys. pojazdów, ponad 100 samolotów i śmigłowców oraz 12 okrętów. "Bild" zamieścił w sobotę na swojej stronie internetowej fragmenty wywiadu, który w całości ukaże się w niedzielnym wydaniu tabloidu. Z Berlina Jacek Lepiarz