Liczba zabitych wzrosła, gdy na skutek odniesionych w zamachach obrażeń zmarły kolejne osoby. Poprzedni oficjalny bilans mówił o 290 ofiarach śmiertelnych i ponad 500 rannych; ta druga liczba na razie nie uległa zmianie. Policja przeszukała ponad 20 domów i zatrzymała 40 osób - poinformował rzecznik policji Ruwan Gunasekera. Wśród zatrzymanych jest kierowca furgonetki, którą prawdopodobnie przemieszczali się zamachowcy, oraz właściciel domu, w którym część z nich mieszkała. O północy z poniedziałku na wtorek w kraju zaczął obowiązywać ogłoszony przez prezydenta Maithripalę Sirisenę stan wyjątkowy, na mocy którego siły bezpieczeństwa otrzymały zwiększone uprawnienia. Wtorek został ogłoszony na Sri Lance dniem żałoby narodowej. O godz. 8.30 (godz. 5 w Polsce), czyli w czasie, gdy w niedzielę zaczął się pierwszy z ataków, pamięć ofiar uczczono trzema minutami ciszy, a ludzie zatrzymywali się i kłaniali na znak szacunku. Flagi opuszczono do połowy masztu. We wtorek lankijskie władze zamierzają przekazać dotychczasowe ustalenia na temat ataków zagranicznym dyplomatom, mają też otrzymać pomoc od FBI i innych zagranicznych służb specjalnych. Dzień wcześniej rząd ujawnił, że z powodu sporu między prezydentem a premierem Ranilem Wickremasinghe ten drugi nie został poinformowany o raporcie, w którym policja ostrzegała przed zamachami na kościoły z rąk lokalnego ugrupowania islamistycznego National Thowheeth Jama'ath (NTJ). Na obecnym etapie śledztwa władze uważają, że to NTJ dokonała niedzielnych ataków przy wsparciu zagranicznych organizacji terrorystycznych. W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii skoordynowanych ataków na kościoły, w tym dwa katolickie i jeden protestancki, oraz luksusowe hotele na Sri Lance. Były to największe ataki na Sri Lance, odkąd w 2009 roku w kraju tym zakończyła się wojna domowa.