Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii w ładowni niemieckiego samolotu prezydenckiego znalazło się kilkadziesiąt kilogramów mięsa do kebabu. Frank-Walter Steinmaier, oprócz składników, w swoją pierwszą oficjalną podróż do Turcji zabrał również właściciela budki z kebabem w Berlinie Arifa Kelesa. Dziadek restauratora przyjechał do Niemiec z Turcji i przed założeniem własnej restauracji w 1986 r. przez lata pracował w fabryce. - Teraz prezydent zabiera mnie, wnuka, do domu moich przodków. To wielki zaszczyt - komentował Keles w rozmowie z agencją AFP. Prezydent Niemiec z pomocą kucharza serwował kebaby na przyjęciu w rezydencji niemieckiego ambasadora w Stambule. Poczynaniom głowy państwa uważnie przyglądał się burmistrz miasta Ekrem Imamoglu. Steinmeier zapewniał, że jego wizyta ma uhonorować wkład pokoleń tureckich migrantów, którzy od lat 60. pomagali "zbudować Niemcy". - Uczinili go silnym i należą do serca naszego społeczeństwa - zapewniał Steinmeier, cytowany przez AFP, przyznając, że w samym kebabie widzi przykład tego, jak "Turcja i Niemcy zrosły się ze sobą". Przyznał też, że sam ma słabość do potrawy, do której wybiera ostry lub czosnkowy sos. Niemiecki prezydent zabrał kebab do Turcji. Fala komentarzy Nietypowy ruch Steinmeiera przykuł uwagę dziennikarzy i internautów. Turecki dziennik Diken określił wizytę polityka mianem "kebabowej dyplomacji". Gorzkich słów pod adresem głowy państwa nie szczędził niemiecki dziennikarz tureckiego pochodzenia Ozan Demircan. Wskazał osoby, które jego zdaniem mogły lepiej reprezentować przedstawicieli tureckiej diaspory - założyciel BioNTech Ugura Sahina i Ozlema Tureciego oraz reżysera filmowego Ilkera Cataka. "A niemiecki prezydent zabiera do Turcji producenta doner kebabów" - podsumował dziennikarz w mediach społecznościowych, a jego wpis polubiły tysiące internautów. Demicran nie uściślił jednak, że w delegacji prezydenta znaleźli się również m.in. burmistrz Hanoweru Belit Onay, syn niemieckich migrantów oraz aktor Adnan Maral urodzony w Anatolii. Erdogan żartuje ze Steinmeiera. "Zostały jakieś resztki" Tuncay Ozdamar, dziennikarz publicznego niemieckiego nadawcy WDR stwierdził, że przywiezienie zamrożonego mięsa do Turcji to ruch "banalny". - Kiedy odwiedzasz Włochy nie przywozisz ze sobą pizzy - dodał, cytowany przez "The Guardian". Jorg Lau, międzynarodowy korespondent "Die Zeit", napisał jedno słowo komentarza: C.R.I.N.G.E., co można tłumaczyć na polską "żenadę". Temat serwowania kebabów przez Steinmeiera wrócił nieoczekiwanie podczas środowego spotkania w Ankarze z Recepem Tayyipem Erdoganem. W pewnym momencie turecki prezydent zapytał swojego niemieckiego odpowiednika, czy nie zostały mu jakieś resztki z pamiętnego przyjęcia. - Wydaje mi się, że cały kebab został skonsumowany w Stambule - zażartował Erdogan. Steinmeier i uczestnicy spotkania zareagowali na uwagę śmiechem. Źródło: AFP, "The Guardian", DW, Al-Monitor *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!