Reguły wyścigu były proste: maszyna i człowiek startują razem i pokonują tę samą trasę. Żadnemu nie wolno było łamać przepisów drogowych. Nawet jedno przekroczenie jezdni na czerwonym świetle wykluczyłoby z pojedynku. Okazało się, że autobus w wyścigu nie miał najmniejszych szans. Mężczyzna dobiegł do mety ponad 5 minut przed maszyną. Po wyścigu mówił, że nawet nie zdążył się spocić.