Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Jak ustaliła PAP, na sali zabaw przy ulicy Konarskiego na warszawskim Bemowie przebywał 35-letni mężczyzna z 4,5-letnim synem Arturem i 6-letnią córką Kornelią. Spotkanie było nadzorowane przez kuratora społecznego, który jest jednocześnie funkcjonariuszem policji. Około godziny 17 mężczyzna miał poprosić kuratora o możliwość udania się do toalety z chłopcem. Zaniepokojony kurator po około 2 minutach udał się do toalety. Tam znalazł nieprzytomne dziecko na podłodze, a po wyważeniu drzwi do kabiny - odnalazł również nieprzytomnego ojca. Funkcjonariusz udzielił im pomocy i wezwał pogotowie. "Ojciec zmarł w niedzielę, a syn w poniedziałek w szpitalu. Był to skutek wydarzenia, które miało miejsce podczas widzenia odbywającego się pod nadzorem kuratora społecznego" - powiedziała PAP zastępca rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Mirosława Chyr. Przesłuchania świadków Przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczono monitoring, przesłuchano też pierwszych świadków - w tym kuratora. 6-letniej Kornelii, która także była z ojcem w sali zabaw, nic się nie stało. Jak nieoficjalnie ustaliła PAP, mężczyzna był rozwiedziony z matką swoich dzieci. Opiekę kuratora podczas spotkań z córką i synem miał mieć przyznaną w związku z incydentami, które zgłaszała wcześniej matka. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wszczęła już w tej sprawie śledztwo. Zostało także wydane postanowienie o przeprowadzeniu sekcji zwłok mężczyzny i chłopca, jej termin nie został jeszcze ustalony. Prokuratura zleci też badania toksykologiczne. Trzy wątki Śledczy zbadają trzy wątki. Pierwszy to zabójstwo 4,5-letniego chłopca, czyli art. 148 p. 1 kodeksu karnego. Drugi to art. 151 kodeksu karnego, czyli "kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Trzeci to przestępstwo z artykułu 231 p. 1 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków przez kuratora. Czynności w związku z działaniem kuratora prowadzi też Wydział Kontroli Komendy Stołecznej Policji. "W tym przypadku, z uwagi na fakt, że kuratorem był policjant, trwają czynności wyjaśniające. Wstępne ustalenia wskazują na bardzo szybką i zdecydowaną reakcję funkcjonariusza w sytuacji, która niestety zakończyła się tragicznie" - powiedział PAP kom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji. Matka ostrzegała przed możliwą tragedią 22 listopada matka zmarłego chłopca w reportażu dla "Uwagi" stacji TVN ostrzegała przed możliwą tragedią. Z relacji kobiety wynikało, że 35-latek regularnie porywał dzieci, a ją samą prześladował. Dochodziło także do sytuacji, że mężczyzna wynosił chłopca na dach. Mimo prokuratorskich zarzutów dotyczących uporczywego nękania kobiety i dzieci bohaterka reportażu podkreślała, że 35-latek ma możliwość widywania się z dziećmi bez nadzoru kuratora.