Kiedy pan Rudolf udał się do osiedlowego dyskontu po kalafiora romanesco, nie spodziewał się, że jego kulinarna przygoda zamieni się w koszmar. Otóż gdy mył kalafior pod kranem, spomiędzy liści wyszedł skorpion. Ku zdziwieniu i przerażeniu pana Rudolfa, pajęczak zaczął biegać po jego kuchni. Dopiero kiedy gospodarz pokonał strach, ruszył w pogoń za skorpionem, którego ostatecznie udało mu się złapać do szklanki.Po całym zajściu wpis wraz ze zdjęciem niespodziewanego gościa niezadowolony klient umieścił na portalu społecznościowym na stronie dyskontu z informacją, że takich niespodzianek w egzotycznych kalafiorach może być o wiele więcej.Przedstawiciele sklepu zareagowali natychmiast. Przyznali, że skorpion widoczny na zdjęciu rzeczywiście mógł dotrzeć na Słowację z transportem kalafiorów z Tajlandii. Zapewnili jednak, że ten gatunek nie jest jadowity, nie stanowi więc zagrożenia dla człowieka. Jednocześnie zaproponowali rekompensatę za niedogodności i odebranie niespodziewanego gościa na własny koszt.