Gdy policja otworzyła drzwi ciężarówki, wewnątrz było prawie 50 stopni Celsjusza. W takich warunkach raczej nie dojechałyby do Grecji. - Zwierzęta było odwodnione i skrajnie wyczerpane. Fetor, który się stamtąd wydobywał, był nie do zniesienia - mówił mediolański policjant. Szczeniakami i kotkami zajęli się weterynarze, a 35-letnim kierowcą z Polski włoska policja. Zostanie mu postawiony zarzut znęcania się na zwierzętami. Ponadto policja podejrzewa, że mężczyzna jest zamieszany w nielegalne sprowadzanie do Włoch zwierząt z Europy Środkowo-Wschodniej. Szczeniaki, zazwyczaj rasowe, są potem sprzedawane na targach we Włoszech.