Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych w niedzielę na Placu Puszkina w centrum Moskwy podczas demonstracji przeciwko korupcji. Zwołał ją rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny; według niektórych doniesień policja użyła pałek. Świadkowie informują o około 200 funkcjonariuszach sił specjalnych OMON rozpędzających tłum na Placu Puszkina. Ogółem w centrum Moskwy zatrzymano podczas demonstracji co najmniej 130 osób. Wśród zatrzymanych jest korespondent brytyjskiej gazety "Guardian". Demonstracje w różnych częściach Moskwy Zwolennicy opozycji gromadzili się w różnych częściach miasta, aby wyrazić sprzeciw wobec nieuczciwych polityków i urzędników. Ulice rosyjskiej stolicy patrolują setki policjantów. Antykorupcyjną akcję pod hasłem "On nie jest dla ciebie Dimon" zainicjował właśnie lider opozycji Aleksiej Nawalny. To on kilka tygodni temu opublikował raport, dotyczący korupcyjnych powiązań szefa rządu Dmitrija Miedwiediewa. "Mamy dość rozkradania majątku państwa i oszukiwania obywateli" - mówią zwolennicy Nawalnego, którzy zgromadzili się w centrum Moskwy. "Chcę, żeby w Rosji było uczciwie i żeby była demokracja, a ta przestępcza władza ciągnie się już ponad 20 lat" - tłumaczą swoją obecność na demonstracji Moskwianie. Pikiety i marsze antykorupcyjne trwają w różnych częściach rosyjskiej stolicy. Zwolennicy opozycji maszerują ulicą Twerską, od Dworca Białoruskiego, poprzez Plac Puszkina w kierunku Kremla. Na ulicach i placach, na stacjach metra i w podziemnych przejściach dyżurują policjanci. Według relacji świadków, funkcjonariusze zatrzymali już kilkadziesiąt osób. Władze Moskwy twierdzą, że demonstracje są nielegalne. Agencja Reutera podała, powołując się na naocznych świadków, że Aleksiej Nawalny jest jednym z zatrzymanych.