- Z racji sprzecznych oświadczeń władz serbskich, zwłaszcza gróźb (...) pod adresem Miry Marković (wdowa po Miloszeviciu), rodzinie w rzeczywistości uniemożliwiono wzięcie udziału w pogrzebie - powiedział przedstawiciel SPS Milorad Vucelić. Wcześniej agencje pisały, że Mirjana (Mira) Marković przyleci do Belgradu. Belgradzki sąd potwierdził we wtorek, że zawiesił obowiązywanie listu gończego za Marković, która - w przypadku pochówku męża w Serbii - będzie mogła przyjechać na pogrzeb bez obawy, że zostanie aresztowana. Sąd poinformował, że adwokaci Marković wnieśli kaucję w wysokości 15 tys. euro, która ma zagwarantować, że Marković, ścigana listem gończym m.in. za nadużycie władzy, stawi się przed sądem na rozprawie, której terminu jeszcze nie wyznaczono. Dziś potwierdzono też, że we krwi zmarłego byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia nie było śladów trucizny. Socjaliści chcą, by sobota była w Serbii dniem żałoby narodowej. Poinformował o tym przewodniczący trybunału ONZ do spraw zbrodni w byłej Jugosławii, sędzia Fausto Pocar. - Jeśli chodzi o ryfampicynę, to również nie wykryto śladów jej obecności we krwi. Stężenie innych leków - przepisanych przez lekarzy - nie było groźne - powiedział Pocar: Ryfampicyna to silny antybiotyk, który mógłby zniwelować działanie leków na nadciśnienie podawanych Miloszeviciowi. Miloszević zmarł na zawał serca w więziennej celi w Hadze podczas procesu z oskarżenia o zbrodnie wojenne i ludobójstwo na Bałkanach. Postawiono mu 66 zarzutów, w tym zbrodni wojennych i ludobójstwa. Członkowie Socjalistycznej Partii Serbii (SPS), której Miloszević był do śmierci przewodniczącym, zorganizowali uroczystości pogrzebowe, gdy władze oficjalnie odmówiły urządzenia pogrzebu państwowego. Przedstawiciele SPS pełnili wartę przez całą noc przy trumnie ustawionej od czwartku w Muzeum Rewolucji w Belgradzie. Trumna, udrapowana serbską flagą, pokryta jest czerwonymi różami, symbolem partii. Muzeum Rewolucji, poświęcone wieloletniemu przywódcy Jugosławii, Josipowi Broz Tito, znajduje się w eleganckiej dzielnicy Dedinje, gdzie mieszkał Miloszević i gdzie 1 kwietnia 2001 roku został aresztowany, a dwa miesiące później przekazany międzynarodowemu trybunałowi w Hadze. Serbscy socjaliści zamierzają w sobotę zorganizować przed parlamentem "wielkie pożegnanie", zanim kondukt żałobny wyruszy do Pożarevaca, rodzinnego miasta Miloszevicia, gdzie zostanie pochowany podczas prywatnej ceremonii pod swą ulubioną lipą w rodzinnym ogrodzie. Socjaliści domagają się też, aby sobota była w Serbii dniem żałoby narodowej. Jedynie w Pożarevacu, kontrolowanym przez SPS, postulat ten będzie spełniony. W piątek z Moskwy do Belgradu ma przylecieć wdowa po Miloszeviciu - Mirjana Marković. Zawieszono nakaz jej aresztowania, wydany za nadużycia władzy. Brat Miloszevicia - Borislav, były ambasador w Moskwie, nie przybędzie na pogrzeb, ponieważ przechodzi w Rosji rekonwalescencję po niedawnej operacji serca - poinformowały rosyjskie media. W dzisiejszej serbskiej prasie pojawiło się wiele nekrologów - wyróżnia się jeden, opublikowany w najstarszym serbskim dzienniku "Politika". Potępia on zbrodnie byłego prezydenta i przypomina jak wiele stracili Serbowie pod jego rządami. "Dziękujemy za każdą kroplę krwi przelewanej przez tysiące ludzi wskutek pańskich błędów, za strach i stracone pokolenia. Za nigdy nie spełnione marzenia, za koszmar wojen, które pan prowadził w naszym imieniu bez pytania. Pamiętamy czołgi na belgradzkich ulicach, krew w mieście. Pamiętamy Vukovar, Dubrownik, Knin, Krajinę, Sarajewo i Srebrenicę, Kosowo. Mamy mnóstwo wspomnień i utraconych marzeń" - czytamy w nekrologu.