Geofizyka Kraków, spółka Skarbu Państwa, od marca prowadziła w Maroku badania poszukiwawcze ropy i gazu. Kontrakt był realizowany na zlecenie narodowego operatora Office National des Hydrocarbures et des Mines. Krakowska spółka pracowała m.in. na sporym terenie w Saharze Zachodniej. Władze w Rabacie uważają, że tereny te należą do Maroka. Na miejscu stacjonuje tamtejsze wojsko, ale status tego regionu wciąż nie jest uregulowany. Względy polityczne, a nie bezpieczeństwo Pracownicy Geofizyki Kraków, którzy zostali ewakuowani z Maroka, podejrzewają, że decyzję o ich powrocie do Polski podjęto "ze względów politycznych". "Tym razem o względach bezpieczeństwa nie może być mowy" - mówi RMF FM anonimowo jeden z pracowników. "Było spokojnie, żadnych nerwowych sytuacji. Jedynie w czerwcu mieliśmy problemy z podwykonawcami, grozili strajkiem. Ostatecznie doszliśmy do porozumienia, prace nabrały tempa. Dlatego decyzja o ewakuacji była dla nas wszystkim zaskoczeniem" - dodaje. "Geolodzy nie wiedzieli, przed czym uciekają" - opowiada dziennikarzom stacji pracownik GK. "Nie wiedzieli, czy zagrożenie jest ze strony rebelii, rewolucji, konfliktu zbrojnego pomiędzy Algierią a Marokiem, buntu wojskowego. Nie wiedzieli, kto jest wrogiem" - opisuje. "Dodatkowo dostali polecenie, by opuszczając miejsce badań ominąć posterunki wojskowe. Wyjeżdżając ze środka pustyni, nie ma takiej możliwości" - mówi. "Ewakuacja przebiegła ze złamaniem wielu procedur - podkreśla. W tej sytuacji życie naszych ludzi było zagrożone" - dodaje w rozmowie z RMF FM. Straty idą w miliony "Na miejscu został sprzęt warty co najmniej 7 milionów złotych" - tłumaczy. "Ale na tym nie koniec. Zerwany został kontrakt. I nie ma pewności, czy uregulowane zostaną przez zleceniodawcę płatności idące w miliony dolarów" - podkreśla rozmówca RMF FM. "To działanie na szkodę Skarbu Państwa" - denerwuje się. Pytany przez dziennikarzy radia, co według niego kryje się za sformułowaniem "względy polityczne" podawanym jako powód ewakuacji, prosi, by przyjrzeć się kontraktom toruńskiej spółki. "Pod koniec kwietnia firma podpisała kontrakt na badania sejsmiczne w północnej Algierii. Nieoficjalnie wiem, że strona algierska wstrzymała odprawę celną sprzętu wysłanego z Polski, informując Toruń, że spółka z tej samej grupy kapitałowej prowadzi prace na spornym terenie Maroka i Sahary Zachodniej" - tłumaczy. "Jeśli nawet trzeba było ze względów ekonomicznych opuścić Maroko, można było zminimalizować skutki. Usiąść do stołu ze zleceniodawcą, a nie uciekać w pośpiechu zostawiając sprzęt i ciągnące się problemy" - podkreśla. Zarówno Geofizyka Kraków, jak i Geofizyka Toruń należą do Grupy PGNiG. RMF FM wysłało do PGNiG pytania dotyczące ewakuacji pracowników Geofizyki Kraków z Maroka. Dziennikarze czekają na odpowiedź. Krakowska spółka pod rządami Torunia "To już kolejna niejasna decyzja dotycząca naszej spółki" - zaznaczają pracownicy, z którymi udało się porozmawiać radiostacji. W maju tego roku PGNIG odwołał poprzedni zarząd Geofizyki Kraków. Z firmą rozstali się prezes Filip Moczydłowski oraz członek zarządu Marcin Stefański. Na ich miejsca pojawili się Piotr Antonik, który został prezesem oraz Jerzy Trela (członek zarządu). Co ważne, obaj panowie identyczne funkcje pełnili (i wciąż pełnią) w konkurencyjnej Geofizyce Toruń. Także należącej należy do PGNiG. Pracownicy byli zaskoczeni tą decyzją, w rozmowach z mediami przekonywali, że przedsiębiorstwo powoli zaczęło stawać na nogi. Podjęto działania restrukturyzacyjne. Zupełnie inaczej widział to PGNiG. W wysłanym nam piśmie tłumaczył, że decyzja o zmianie zarządu została podjęta ze względu na sytuację finansową spółki. Spółka od lat przynosi straty. W 2015 roku było to ponad 21 mln zł, a za 4 miesiące 2016 r. - 8,9 mln zł. Rośnie też zadłużenie, które na koniec kwietnia br. wyniosło ponad 95 mln zł - tłumaczyli w przesłanym nam komunikacie. To efekt ponad 3-letnich zaniechań poprzedniego Zarządu PGNiG SA oraz kierownictwa Geofizyki Kraków S.A. Zdaniem pracowników, kłopoty finansowe wynikały jednak przede wszystkim z sytuacji politycznej na świecie. W 2009 roku krakowska firma musiała wycofać się z Pakistanu po tym, jak terroryści porwali i zabili jednego z pracowników, Piotra Stańczyka. Dwa lata później w pośpiechu opuszczali Libię. Geofizyka zainwestowała ogromne kwoty w sprzęt wykorzystywany w pracach na Saharze. Niestety, kiedy wybuchła wojna, firma nie zdążyła ewakuować maszyn. Zostały kredyty do spłacenia... Tak więc w połowie maja w Krakowie pojawił się zarząd z Torunia, by - jak tłumaczył w swoim piśmie PGNIG - "doprowadzić do konsolidacji obu spółek geofizycznych". Taka formuła pozwoli koordynować działania obydwu spółek, w tym przede wszystkim proces pozyskiwania nowych kontraktów - napisano w komunikacie. Tuż po powołaniu nowy zarząd Geofizyki Kraków podjął decyzję o zaprzestaniu starań o nowe zlecenia; firma musiała wycofać się z przetargów. Pracę straci około 500 osób Teraz "na bazie Geofizyki Toruń S.A. i produktywnych zasobów Geofizyki Kraków, powstanie jeden silny podmiot, który będzie skutecznie konkurował na krajowym i zagranicznym rynku usług geofizycznych" - tłumaczy PGNIG. Dzięki temu jest szansa na uratowanie części potencjału i miejsc pracy Geofizyki Kraków. W tej chwili krakowska spółka jest w likwidacji. Do końca odejdzie około 500 osób. Wszystko wskazuje na to, że wszyscy z GK stracą pracę.