W opublikowanym w poniedziałek raporcie czytamy, że Syria "stała się piekłem" dla dziennikarzy. Zaraz za nią uplasował się Afganistan, gdzie zginęło 10 reporterów, a także <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-meksyk,gsbi,4248" title="Meksyk" target="_blank">Meksyk</a> (9), Irak (7) i Jemen (5).W 2016 roku życie straciło również dziewięciu "dziennikarzy mediów społecznościowych (blogerów) oraz ośmiu współpracowników mediów". Wśród 57 zabitych dziennikarzy jest pięć kobiet, w tym dwie afgańskie dziennikarki, które zginęły w styczniu w zamachu bombowym w Kabulu. Według międzynarodowej organizacji propagującej i monitorującej wolność prasy "znaczny spadek (liczby zabitych) można tłumaczyć tym, że coraz więcej dziennikarzy unika krajów, które stały się zbyt niebezpieczne, takich jak: Syria, Irak, Libia. Ale również Jemen, Afganistan, Bangladesz czy Burundi stały się po części +informacyjnymi czarnymi dziurami+, gdzie panuje bezkarność". Prawie wszyscy dziennikarze zostali zabici w ich własnych krajach, poza czterema przypadkami, w tym reporterów z Holandii i Iranu, którzy zginęli w Syrii - dodaje RsF. Według dotychczasowego bilansu tej organizacji w ciągu ostatnich 10 lat co najmniej 780 dziennikarzy poniosło śmierć z racji uprawianego zawodu. W 2016 r. wzrosła liczba dziennikarzy więzionych i przetrzymywanych w aresztach, co ma związek z sytuacją po nieudanej próbie puczu w Turcji, gdzie pozbawiono wolności ponad 100 dziennikarzy i współpracowników mediów - ogłosili Reporterzy bez Granic w swym raporcie z 13 grudnia.