Nieoficjalne informacje o ich stanie zdrowia są przekazywane rodzinom przez adwokatów oraz ukraiński konsulat w Moskwie. "Wiemy, że syn jest najciężej ranny ze wszystkich marynarzy. Ma rozległe rany obu nóg. Na relacjach z procesu widać, że z trudem chodzi" - mówi Dmytro Ejder. Zarówno rodzice, jak i sam marynarz, 21-letni Andrij Ejder, obawiają się zabiegów medycznych w Rosji. "Nie ufamy rosyjskim chirurgom. Boję się, że po operacji tam syn zostanie kaleką. A przed nim całe życie" - dodaje Dmytro. Podkreśla, że jego syn jest najmłodszym z uwięzionych przez Rosję marynarzy i odsłużył w Siłach Morskich Ukrainy jedynie 1,5 miesiąca. Obrażenia marynarzy W poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że trzej zatrzymani przez Rosjan ranni ukraińscy marynarze zostali przewiezieni ze szpitala w areszcie Matrosskaja Tiszyna do aresztu Lefortowo, gdzie przebywają już pozostali członkowie załóg trzech ukraińskich okrętów. "Rosja przewiozła ich do najsurowszego aresztu w Moskwie, aby ukryć sprawę przed prawnikami i opinią publiczną. W Lefortowie widzenie z adwokatem jest możliwe najwyżej raz w miesiącu. W ten sposób rosyjski rząd zapobiega wyciekom informacji o rzeczywistym stanie zdrowia zatrzymanych" - uważa Jewhenija Zakrewska, ukraińska prawniczka reprezentująca trzech rannych marynarzy. "Stan zdrowia rannych wymaga specjalistycznego leczenia, operacji, a następnie rehabilitacji. Ranni nie powinni być w ogóle sądzeni ani przebywać w areszcie. Dlatego stanowczo sprzeciwiamy się umieszczeniu ich w Lefortowie, gdzie nie ma nawet szpitala" - wyjaśnia PAP. Według niej drugi ranny, Andrij Artemenko, odniósł rany ręki oraz uraz oczu, cierpi również na obrzęk siatkówki oka. "To jest bardzo poważne. Wymaga zaawansowanego badania okulistycznego w specjalistycznej klinice. Nie jest leczony, więc grozi mu bezpowrotna utrata wzroku" - ostrzega. "Ostatni z nich, Wasyl Soroka, ma poważną ranę lewej ręki. Nerwy i ścięgna są uszkodzone, nie może poruszać palcami. Bez natychmiastowej opieki medycznej może stracić władzę w dłoni. A to będzie tragedia dla tak młodego chłopca" - akcentuje Zakrewska. "Dostajemy kłamstwa rosyjskich mediów" Prawniczka zauważa, że od zatrzymania 24 marynarzy minęły już dwa miesiące, a podczas przeprowadzonych dotąd operacji z ich ran nadal nie usunięto odłamków. "Do rosyjskiego rządu zwracali się już prawnicy, międzynarodowe organizacje, Europejski Trybunał Praw Człowieka, europejscy politycy i ukraińscy konsulowie. Żadnej odpowiedzi. Rosja po prostu nie reaguje na wezwania o udostępnienie dokumentów medycznych i planu leczenia" - mówi Zakrewska. "Zamiast rzetelnych informacji dostajemy kłamstwa rosyjskich mediów i tamtejszej rzeczniczki praw człowieka. Odwiedziła ich tydzień temu i oświadczyła, że ranni są już praktycznie zdrowi. Według naszych informacji to zupełnie nie odpowiada rzeczywistości" - opowiada prawniczka. "Ranni powinni zostać przewiezieni do neutralnego kraju, w którym będą leczeni i rehabilitowani. Sądzę, że nie będzie żadnego problemu ze znalezieniem państwa, które mogłoby ich przyjąć. Mamy nadzieję, że Rosja zacznie traktować marynarzy jak jeńców wojennych i będzie przestrzegać ich praw zgodnie z konwencją genewską" - powiedziała Zakrewska w rozmowie z PAP. Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej Marynarze w moskiewskich aresztach należą do załóg trzech niewielkich ukraińskich okrętów wojennych przejętych przez siły rosyjskie 25 listopada 2018 roku w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. Rosjanie ostrzelali jednostki m.in. z myśliwca i śmigłowca bojowego, gdy zmierzały z Odessy nad Morzem Czarnym do Mariupola nad Morzem Azowskim. Ukraina uznała incydent za akt agresji i ogłosiła stan wojenny w części kraju, położonej wzdłuż granicy z Rosją oraz nad Morzem Czarnym i Azowskim. Władze Rosji zarzucają marynarzom popełnienie przestępstwa polegającego na nielegalnym przekroczeniu granicy państwowej. Sąd w Moskwie nakazał w połowie stycznia - zgodnie z prośbą Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji - przedłużenie ich aresztu do 24 kwietnia. Władze Ukrainy uważają, że marynarze nie złamali prawa międzynarodowego i powinni być traktowani przez Rosjan jak jeńcy wojenni. Z Kijowa Monika Andruszewska