Szef MSZ Jacek Czaputowicz poinformował w poniedziałek, że Polska podjęła decyzję o uznaniu za persona non grata czterech dyplomatów rosyjskich; to wyraz solidarności z Wielką Brytanią, po zamachu b. pułkownika rosyjskiego wywiadu GRU i brytyjskiego agenta Siergieja Skripala. Podobnie uczyniły inne kraje UE i NATO, m.in. Dania, Finlandia, Holandia, Włochy, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kanada,gsbi,4212" title="Kanada" target="_blank">Kanada</a>, Czechy, Ukraina, Rumunia, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-chorwacja,gsbi,2724" title="Chorwacja" target="_blank">Chorwacja</a>, Litwa, Węgry, Łotwa i Estonia. "To kroki, które są wpisane w solidarność z Wielką Brytanią. Zareagowaliśmy tak, jak powinniśmy zareagować" - powiedział PAP dr Żółtaniecki. Jak podkreślił, już w pierwszych wyrazach solidarności, wysłanych do Wielkiej Brytanii zarówno prezydent Andrzej Duda, jak i premier Mateusz Morawiecki w pewien sposób zapowiedzieli, że tak się stanie. "To, co zrobiliśmy jest naturalne i związane z naszymi kierunkami polityki zagranicznej" - powiedział Żółtaniecki. Podkreślił, że jest to "gest formalny". Zaznaczył, że w jego ocenie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> "specjalnie się tym nie przejął" oraz, że "było to wpisane w margines ryzyka". Według Żółtanieckiego, Rosja na te działania odpowie. "Taka sama ilość dyplomatów państw, które zastosowały ten akt solidarności z Wielką Brytanią spotka się z symetrycznym odzewem władz rosyjskich" - ocenił ekspert. Dodał jednak, że niepokoi go, iż mogą to być działania planowe, wpisane "w strategię polityki rosyjskiej". "Z jednej strony to test, na ile świat Zachodu i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> są solidarne. Drugi aspekt to plan odpowiedzi 'symetria plus', czyli jeszcze zdarzy się coś, o czym nie wiemy, oprócz tego, że dyplomaci europejscy zostaną wydaleni z Rosji" - powiedział Żółtaniecki. Ekspert zaznaczył, że może to być działanie "na zupełnie innym polu". "To może być Syria, to może być cyberatak albo nagła aktywizacja Korei Północnej. Trudno to przewidzieć" - ocenił dyplomata. Jak podkreślił, dla Władimira Putina głównym kryterium w polityce jest "prestiż jako przywódcy kraju", który nie tylko "twardą ręką trzyma Rosję", ale w pewnym sensie "równie twardą ręką potrafi panować nad Zachodem". Według eksperta, otrucie Siergieja Skripala to "rodzaj listu" do zachodnich przywódców, o treści "bójcie się nas". "Ten rodzaj działania ma przywrócić Rosję do pozycji imperialnej"- ocenił Żółtaniecki. Symetryczną odpowiedź Rosji na wydalenie jej dyplomatów zapowiedziała agencja RIA-Nowosti, powołując się na źródło w rosyjskim MSZ. 4 marca Skripal - b. pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, który w przeszłości był skazany w Rosji za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii - oraz towarzysząca mu córka Julia trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy stracili przytomność w centrum handlowym w Salisbury na południowy zachód od Londynu. W toku śledztwa odkryto, że zostali zatruci produkowaną w Rosji bronią chemiczną typu Nowiczok. W ramach sankcji dyplomatycznych Wielka Brytania wydaliła ze swojego terytorium 23 rosyjskich dyplomatów.