To przełom, bo przez ostatnie dwa lata związkowcy stawiali weto planom konserwatywnego burmistrza Londynu Borisa Johnsona, przypominając mu o swym sprzeciwie dotkliwymi strajkami. Opór ustał, kiedy burmistrzem został socjalista, Sadiq Khan. Od dziś (19.08) w weekendy dwie krzyżujące się linie będą rozwozić do domów nocnych klubowiczów, bywalców kin, teatrów, opery i koncertów oraz smakoszy i piwoszy. Ale nie tylko. Będą nimi dojeżdżać do pracy lekarze i pielęgniarki, pracownicy mediów, hoteli i przemysłu rozrywki, a także sami transportowcy. Jak się ocenia, nocne metro przysporzy gospodarce Londynu od 80 do 360 milionów funtów. Początkowo będzie przewozić około 200 tysięcy pasażerów, a że bilety będą kosztować tyle co w dzień - przez pierwsze 3 lata będzie przynosiło straty.