"Ten, kto dziś zaprzecza temu zerwaniu z cywilizacją albo to dezawuuje, czy relatywizuje, nie tylko szydzi z milionów ofiar, ale z pełną świadomością otwiera dawne rany i sieje nową nienawiść. Musimy się temu wspólnie przeciwstawić" - powiedział Steinmeier w Berlinie. Słowa Alexandra Gaulanda potępił też Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, który w wydanym oświadczeniu zaznaczył, że "na ocalałych z Auschwitz wyrachowane i podżegające wypowiedzi Gaulanda robią wyłącznie odpychające wrażenie". W sobotę Gauland, który jest współprzewodniczącym AfD (Alternatywa dla Niemiec) i szefem jej frakcji w Bundestagu, na spotkaniu z partyjną młodzieżówką Junge Alternative w Turyngii powiedział, że Niemcy ponoszą odpowiedzialność za czasy narodowego socjalizmu, ale rządy Adolfa Hitlera to "zaledwie ptasia kupa w ponadtysiącletniej niemieckiej historii sukcesów". "Mamy sławną historię, a ta, drodzy przyjaciele, trwała dłużej niż te przeklęte 12 lat" - podkreślił. Zgromadzeni w odpowiedzi zaczęli go oklaskiwać i skandowali jego nazwisko. Słowa Gaulanda spotkały się ze stanowczą krytyką pozostałych partii, w tym współrządzących <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-cdu,gsbi,1020" title="CDU" target="_blank">CDU</a> i SPD, oraz opozycyjnych FDP i Lewicy. Już wcześniej Gauland wygłaszał kontrowersyjne wypowiedzi o niemieckiej historii. We wrześniu 2017 r. na spotkaniu zorganizowanym przez nacjonalistyczne skrzydło AfD w Turyngii powiedział: "Tych 12 lat nie trzeba już nam wypominać. One nie dotyczą już dziś naszej tożsamości i my o tym mówimy. Dlatego też mamy prawo odzyskać nie tylko nasz kraj, ale też naszą przeszłość". Przy innej okazji żądał prawa do wyrażania dumy z dokonań niemieckich żołnierzy w obu wojnach światowych. Z kolei szef struktur AfD w Turyngii Bjoern Hoecke w zeszłym roku zażądał "zwrotu o 180 stopni, jeśli chodzi o debatę historyczną" w Niemczech. AfD powstała na początku 2013 r. na fali sprzeciwu wobec pomocy finansowej dla Grecji i innych zadłużonych krajów UE. Od 2015 r. głównym hasłem ugrupowania jest zamknięcie granic Niemiec dla migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, ograniczenie wpływów islamu, zaostrzenie walki z przestępczością oraz poprawa relacji z Rosją. Po wyborach parlamentarnych w 2017 r. AfD stała się trzecią siłą w kraju i po raz pierwszy wprowadziła do Bundestagu swoich posłów.