W niedzielę w Bułgarii odbędą się wybory prezydenckie. Jeżeli żaden z kandydatów nie zdobędzie przeważającej liczby głosów, kolejną głowę państwa wyłoni druga tura głosowania. Plewneliew nie będzie ubiegał się o reelekcję. Swoją kadencję zakończy w styczniu i odda władzę następcy. W rozmowie z BBC polityk zwrócił uwagę na sposób, w jaki Kreml próbuje wpływać na scenę polityczną w Bułgarii i innych krajach kontynentu, a także na ataki cybernetyczne, za którymi najpewniej, w jego ocenie, stoi Rosja. "Zimny czas pokoju" Zdaniem prezydenta Bułgarii Europa nie wróciła do czasów zimnej wojny, ale bierze udział w "niebezpiecznej i nieprzewidywalnej" konfrontacji, którą określił mianem "zimnego czasu pokoju". W jego opinii największe zagrożenie nie dotyczy tego, czy rosyjskie czołgi najadą Europę, ale wpływów Kremla na inne kraje, co może doprowadzić do podziałów na kontynencie. "Tu nie chodzi o wielką wojnę i strzelanie do przeciwnika, Putin gra o to, by inne kraje były zależne od Rosji. Moskwa dąży do osłabienia Europy, podzielenia jej i sprawienia, abyśmy byli od niej uzależnieni" - powiedział Plewneliew w rozmowie z BBC.