"Węgry są państwem członkowskim NATO i sojusznikiem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zdecydowali o tym Węgrzy w referendum" - oświadczył Orban, odnosząc się do głosowania z 1997 roku, w którym 85,3 proc. Węgrów, którzy oddali ważny głos, opowiedziało się za członkostwem w Sojuszu Północnoatlantyckim. "Celem Węgier nadal jest wzmacnianie sojuszniczych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. W tym duchu szykujemy się do wizyty w Budapeszcie pana Michaela Richarda Pompeo", sekretarza stanu USA - oświadczył premier. Według Orbana w prasie międzynarodowej i węgierskiej pojawiły się fałszywe informacje dotyczące Węgier, których celem jest wywołanie zamieszania przed zbliżającą się wizytą Pompeo w Budapeszcie. Amerykański dziennik "Wall Street Journal" napisał w poniedziałek, powołując się na wysokiej rangi przedstawiciela węgierskich władz, że Orban stanowczo sprzeciwia się naciskom ze strony USA, mającym na celu pohamowanie wpływów Rosji i Chin w Europie. Orban miał też powiedzieć dyplomatom USA, że chce, by Węgry były "neutralne, tak jak Austria". Odnosząc się do stosunków węgiersko-amerykańskich, lewicowa węgierska gazeta "Nepszava" napisała zaś we wtorek, że Węgry prowadzą "dwulicową politykę wobec zachodnich sojuszników i wschodnich przyjaciół: bezpieczeństwo jest ważne, ale jeszcze ważniejszy biznes". Według dziennika "nie tylko amerykańskie oczy kole", że Orban wychodzi z założenia, iż niewielka węgierska gospodarka, która nie może się równać pod względem konkurencyjności z zachodnimi rywalami, jest w stanie zwiększyć swój ciężar, tylko czyniąc werbalne i polityczne gesty wobec Moskwy i Pekinu. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska